Post pod postem, ale cóż, "skończyłem" nową grę Hideo Kojimy.
Bardzo bałem się tego tytułu. Recenzje (szczególnie te wstępne) bardzo mnie rozczarowały, ale posty na forumku przywracały wiarę. Że Kojima znów to zrobił (to "coś" od czasów MGS3), coś udowodnił, coś zmienił. Po swojemu, zupełnie. Kiedy odpaliłem płytkę wyjętą z pękniętego pudełka dostarczonego przez kuriera (ha!) i wchłonąłem w ten świat przez pierwsze kilkadziesiąt minut. Kiedy postawiłem pierwszy krok, usłyszałem pierwsze dźwięki, muzykę, zobaczyłem horyzont i miałem coraz większy mętlik w głowie, spowodowany fabułą, światem i jego założeniami - tak, wiedziałem, że kultowy chińczyk znów to zrobił.
Kojima wraz z drużyną KP dostarczył mi najbardziej niepowtarzalne, wyrywające się ze schematów doświadczenie tej generacji. To istny przewrót gier AAA i pstryczek w kreatywność największych tuzów branży. Do tego diabelnie grywalny "pstryk". Przez bite kute 75h gry nie nudziłem się ani przez moment, bo jej mechanika nieustannie się rozwijała, podrzucała nowe rozwiązania, tereny, przeciwności losu. Do tego fabuła wessała mnie niczym
Kur.va, ile emocji, przemyśleń (które finalnie stają się spójne!) oprawione w tak piękny sposób (technicznie i artystycznie mnie ta gra zmasakrowała). Postacie aż ociekają wyrazistością, ale to domena wiadomego Pana.
Oczywiście dostrzegam pewne wady - gdyby dev miał więcej czasu zapewne wcisnąłby w ten świat odrobinę więcej atrakcji (ale tylko tyle, bo swoista "pustość" jest tu konieczna). Walki z bossami, biorąc pod uwagę co Kojima wyczyniał parę generacji wcześniej, mogłyby być bardziej różnorodne, angażujące (co nie znaczy, że są złe - były świetne). Jednak co z tego?! Co z tego skoro otrzymaliśmy taką perłę, świecącą pełnią zaj.ebisto.ści wśród generycznych strzelanek i sand-boxów, które oczywiście też są potrzebne i również mnie bawią. Dusza ludzie. Dusza obecna. Podobnie jak w Bloodborne, podobnie jak w Nier:A, a więc grach, które cenię w tej wspaniałej generacji najmocniej.
Panie Hideo Kojima. Królu Złoty. 10/10 za tą wspaniałą przygodę, przeżycie o którym mógłbym pisać godzinami. Nie zapomnę Death Stranding nigdy i wrócę do tego świata jeszcze nie raz, aby wraz z innymi graczami budować naszą przyszłość (tak, przyszłość graczy, którzy oczekują czegoś więcej od tego hobby). Czekam jak poyeban na kolejne projekty. Dług po MGS5 w pełni odbudowany!