Horizon Zero Dawn - serio spodziewałem się, że będę się bawił o wiele gorzej, bo jakoś od początku klimat gry, design przy oglądaniu różnych materiałów, średnio mi podchodził. Podczas samego grania jednak się przekonałem, szczególnie, że sama budowa świata jest bardzo dobra i różnorodna. Kur.ła, jak można było tak piękny świat tak słabo wypełnić contentem ? Oddajcie kod Rockstar. NPC to tylko tło, manekiny. W miastach nie ma zupełnie NIC do roboty. Dobrze, że robo-zwierzaki ratują temat w dziczy, również randomowymi akcjami. I tak, wiem, że dev to jednak prawiczek w open-worldach.
Największy plus gry w grze to walka z maszynami. Na najwyższym poziomie trudności dawała czasem sporo satysfakcji i trzeba było sporo kombinować. Pierwsze starcie z Rexem, czy z tymi "niewidzialnymi" daje po garach. Potyczki z ludźmi to żart, AI na poziomie gąbczaków. Oczywistą oczywistością jest oprawa graficzna - nigdy nie zrobiłem tyle screenów. Wygląd praktycznie wszystkiego jest tu nie z tej ziemi (oprócz wody). Gram teraz w GoW'a i wydaje mi się, że to właśnie Horizon nadal jest najładniejszą grą na PS4.
Końcówka mnie już trochę zmęczyła. Słabo wyszło eksplorowanie tych wszystkich
. Fabuła całkiem ok, choć nie potrafiłem zżyć się z Aloy i zaczynała mnie ruda irytować.
Nie ma co tu więcej pisać - myślę, że każdy powinien sprawdzić, ale nie dziwię się, że gra często budzi tak skrajne emocje, w skali ocen od 10 do 5. Określenie piękna wydmuszka pasuje tu jak ulał, choć trzeba pamiętać o wspomnianym systemie walki. Grając w to na jakimś easy chyba bym umarł z nudów.
7/10