"Skończyłem"* ostatnio Niera: Automatę (dzięki Makz). Gra podzieliła forum ... wcale się nie dziwię i w sumie to bardzo dobrze, ponieważ tylko tak oryginalne dzieła potrafią wywoływać skrajne emocje. Nie spodziewałem się po tej grze w zasadzie niczego - mój pierwszy kontakt z Taro Yoko - cóż się dziwić. Zostałem POCHŁONIĘTY w zasadzie od pierwszych godzin. Przez surowy klimat (te puste przestrzenie serio tutaj pasują), przez historię (która do tej pory, po *trzech przejściach ma przede mną kilka tajemnic), gameplay, którego próżno szukać u innych developerów i wiele, wiele innych ...
Muzyka pogrywała mi w głowie po wyłączeniu konsoli. Coś niesamowitego. Ktoś tutaj napisał, że ten nostalgiczny klimat Niera wynika właśnie z OST przywodzącego na myśl klasyki z psxa. Uważam, że gra i oprawa muzyczna współgrają idealnie i niczego bym tu nie rozdzielał. "PSXowy" jest również ten feeling, pewna urocza archaiczność (<czeka na komentarz, że również grafika> ), puszczanie oka do gracza i zaskakiwanie go - kurła jak mi tego obecnie brakuje. Nadrabiania grafiki pomysłowością. Serwują to tylko wybrane produkcje (pomija indie). Masa narzekała na questy poboczne? Co? Nie natrafiłem ani na jeden, który by mnie znudził. Były pomysłowe, przemyślane i pięknie rozwijały fabułę. Masa narzekała na grafikę. Serio? xd Pustki. Sztuczne wydłużenia. Klatki. Błędy. Ludzie narzekali na jedną z najbardziej oryginalnych gier w historii. I z pewnością IMO jedną z lepszych na obecnej generacji. Trójka androidów dumnie zasiada na moim tronie top gier z ps4. Po trzecim endingu siedziałem i byłem autentycznie smutny.
To domena książek mówili. Filmów. Muzyki. Życia mówili.
NIE. To domena NIER: AUTOMATA.
Dawać mi tu remaster Niera i nową odsłonę!
9/10 z