Nie ograłem jeszcze jedynej gry w moim obecnym zasięgu, która mogłaby wskoczyć na podium - tzn. Niera: A - ale cóż. Terminy to terminy. Zacząłem też obecnie grać w TEW2, ale też nie zdążę do deadlinea.
GOTY 2017
1. Persona 5 - czekałem na taką grę od czasów FFX. Zawsze byłem na bakier z serią i bardzo żałuję. Gra wstrzeliła się w obecny dla mnie czas idealnie, kiedy to zacząłem od kilku lat odkrywać i doceniać anime. Czuję się jakbym oglądał tuze tego gatunku i przy okazji miał wpływ na pewne wydarzenia. Zagrało w zasadzie wszystko - od postaci, system walki, klimatu, wykonania (to najbardziej STYLOWA gra jrpg w historii), udźwiękowienia. Trzyma przy konsoli jak dragi. Gry jeszcze nie skończyłem (ponad 60h za mną), ale już wiem, że nic jej z ogranych do tej pory sztosów nie podskoczy. Personę 5 będzie wspominać jeszcze przez długie lata, wierzcie.
2. Prey - w najśmielszych snach nie spodziewałem się tak dobrej gry, szczególnie od twórców Dishonored, które mnie kiedyś znudziło okropnie. Urzekła mnie swoboda odkrywania stacji, atmosfera i pewnego rodzaju techniczność, nadająca tej wizji wiarygodności. Zdawać by się mogło, że Talos naprawdę dryfuje gdzieś w gwiazdach. Grać i bawić się tym dziełem, bo jest czym. Swobodne dryfowanie poza stacją śni mi się po nocach - orgazm fana eksploracji.
3. Yakuza 0 - moje pierwsze spotkanie z serią (tyle lat, niby "gracz", a nadal odkrywam takie serie po takim czasie xd). Bawiłem się świetnie, szczególnie śledząc główną oś fabularną i zaciskając pięści z chęci zemsty. Po tej grze zapragnąłem odwiedzić Japonię jeszcze bardziej.
Najlepszy remake
-
Największy fuckup
Wiem, że wiele osób tutaj zachwycało się tą grą, ale mnie osobiście zaczęła mocno nużyć po ok. 20-30 h przy konsoli. Myślę o Nioh. System walki, klimat i co dalej ? Przy takim Bloodborne i dziełach From to niestety, pod względem całościowym, nie leżało. Spodziewałem się o wiele więcej po Team Ninja... i nawet nie zdołałem skończyć przygód "Japońskiego Geralda"
Największy rak
-
Konsola roku
-