Kilka gierek w tym roku udało mi się skończyć (chociażby Y0), ale tak naprawdę warto napisać o tej ostatniej, nieco usuniętej w cień i oczywiście diabelnie niedocenionej. Skończyłem ją godzinę temu, po 40-tu godzinach wyśmienitej rozgrywki.
Mowa o Prey.
W najbardziej entuzjastycznych fantazjach nie spodziewałem się produkcji tego kalibru. Kupiona "na szybko", "bo tanio", nie wiedziałem o produkcji Arkane Studios w zasadzie nic, a demo mnie szczególnie nie porwało. Początek potwierdził trochę moje obawy i troszkę się męczyłem, jednak od momentu odzyskania swobody, kiedy cała stacja Talos ...
... właśnie stacja Talos! Co za piękne, "plastyczne", przemyślane miejsce, pełne sekretów, zakamarków, poddaszy, kanałów. Dzięki działku LEPIK możemy dostać się w zasadzie wszędzie. Do tego zewnątrz stacji (odkryte przeze mnie pewnie w 50%) i "JELITA". I pierdylion smaczków, które zapewne nawet nie mignęły mi przed oczyma zafascynowanymi designem przemieszczanych terenów. Fakt, Rapture dawało większego kopa klimatem, jednak wydaje mi się, że w kwestii zaprojektowania wspólne dzieło obu zimnowojennych stron, jest bardziej przemyślane. I o właśnie, słowo klucz - bardziej wiarygodne.
Stacja zasysa. Chce się iść dosłownie wszędzie, niekoniecznie z nurtem głównego wątku. Ten ostatni jest świetny, a misje poboczne (czasem aktywowane z zupełnego przypadku - świetny motyw!) trzymają równie wysoki poziom. Historia miesza w głowie. Świetne SF z odwieczną dywagacją na temat człowieczeństwa. Kilka różnych zakończeń motywuje do ponownego przejścia.
Podeszło mi naprawdę wszystko - gameplay (kocham eksplorację; pełna swoboda działania, "techniczność"), rozwój postaci (naprawdę wiele gier robi to znacznie lepiej niż W3, choć zdaję sobie sprawę, że to inne gatunki), oprawa A/V (jedynie ludzkie NPC wypadają średnio; muzyka świetna - perfekcyjnie oddająca obecną sytuację i klimat), oponenci (choć mogłoby być ich więcej rodzajów mimo wszystko). Mimiczną wisienką na torcie jest tu jednak swoboda działania i wspomniana już eksploracja. Swobodna bieganina po Talosie, zbieractwo, poznawanie historii załogi to czysty miód Polecam zacząć przynajmniej od poziomu "wysokiego" w kwestii trudności. Pod koniec jesteśmy już zdecydowanie za mocni.
Spustów serio może nie być końca - ta gra dostarczyła mi prawie wszystkiego. Na tej generacji bawiłem się lepiej chyba tylko przy Bloodbornie (twarde 10/10). Wiem, że Arkane zrobiło również chociażby chwalone Dishonored 1 i 2, ale nie cierpię klimatów "królewskich" i dlatego przy jedynce odpadłem po jakichś 5 godzinach.
Prey to dla mnie póki co oczywiście GOTY (nie grałem w Ni-oh - co się niedługo zmieni, Niera i P5) - stawiam 9 z małym minusem. Do gry oczywiście wrócę i jestem pewny, że znów się zatracę.
Brać to cudo za grosze i grać.
Trochę screenów ode mnie: