Dwa pierwsze wydawnictwa to ich kwintesencja. TMS jest najbardziej przystępną, wręcz "hitową" płytą. Nie napisałbym, że im dalej w las tym gorzej.
No Love Deep Weeb jest, jak już wspominano, płytą wydaną na szybko, ale wprowadzający do niej track...
... wraz z oprawą to od roku mój ulubiony zastrzyk energii w kwestii muzyki. MC Ride wyraża tu dużo emocji. Government Plates warto posłuchać dla "You Might Think He Loves You For Your Money But I Know What He Really Loves You For It’s Your Brand New Leopard Skin Pillbox Hat"(XD), choć album podszedł mi najmniej ze wszystkich. Fashion Week przyznam, że jeszcze porządnie nie sprawdziłem, choć twór ten uznać należy jako eksperyment(choć co nie jest eksperymentem u Gripsów?), sposób wyrazu elektro freaka Flatlander'a. Dwu-album The Powers That B to imo świetna rzecz - zespół zdecydował się dać niejako wolną rękę swoim "instrumentalistą" tworząc płytę zarówno diabelnie elektroniczną(Niggas on the Moon), jak i mocno punkowo-rockową(Jenny Death). Nie słucha się tego lekko niczym TMS, szczególnie czarnuchów na księżycu, ale to notabene kolejny etap zespołu. Coś dla ich fanów, którzy znając poprzednie dokonania Kalifornijczyków, przełkną dwu-album, wręcz go doceniając. Jest tu nadal mnóstwo tracków bardziej dostępnych i świetnych, jak ...
... jednak są przeplatane mózgotrzepami, których nawet ja póki co nie przesłuchałem w całości. Mam nadzieję, że "Death Grips 2.0" to mimo wszystko nie zapowiedź charakteru nadchodzącego Bottomless Pit. Choć Hot Head myli szyki. Top albumów nie robię, bo wszędzie znajdę coś dla siebie choć najwięcej słuchałem Exmilitary.
Mam nawet t-shirt z Mc Rajdem - pro fan!