Mimo, że nie ganiam za platynami jak Wy chłopaki, to legendarne teksty o trudności challengów zaszczepiły we mnie jakiegoś maniaka. Myślałem o nich przynajmniej kilka razy dziennie. Napiszę tak - pierwsze pięć to serio jest pikuś w porównaniu do 6. Zorałem je w jakieś - w sumie - 2 może 3h. Natomiast z ostatnim, KOSMICZNYM męczyłem się aż do dziś przez jakieś 6 godzinek(tyle co kampania xd). Ręce jeszcze mi się trzęsą, jak wyłączyłem konsole miałem jakieś zagłuszenia słuchu. I ta ulga, o (pipi)a.
Wzorowałem się na tutorialu(a bardziej filmie, w którym się chwali i ma (pipi)a czym) tego azjatyckiego robota. Cyborga. Boga skilla. Nawet w 50% nie umiem grać tak jak on. Ale koniec końców z czasem około 12 minut szóste wyzwanie padło. Bez podpatrzenia, w zasadzie nowej nauki grania w Vanquish, nie dotarł bym pewnie nawet do 5 fali wrogów. Jakieś tipy? Granaty wstrząsowe, LFE oraz jak najrzadsze "przeciążanie". I masa szczęścia, choć w moim przypadku był to bardziej wyćwiczony skill. Najgorsze, że teraz po przejściu wydaje się to całkiem łatwe ... Zostało mi kilka trofeów, może z 2h gry i platynka wpadnie.