Jestem po seansie. Dziewczyna dobrze scharakteryzowała film - "ogólnie dobry ale zbyt senny, no i trochę za mało akcji". To raczej dramat gdzie główne dialogi głównej męsko żeńskiej pary polegają na uśmiechach i wyduszenie słowa co 10 minut. Owszem taka rola i charakteryzacja postaci ale nadawało to temu wszystkiemu klimatu sielanki, senności... na początku. Po dłuższym czasie wszystko się ładnie rozkręca. Reżyser wolał doje.bać kilka razy a porządnie nie męcząc w ten sposób widza. Nawet jak lekko "przysypiałem" to za chwilę pobudzała mnie to raz krew a to raz pościg. Właśnie :confused: Tych ostatnich było zdecydowanie za mało :< Refn pobudził mój apetyt kapitalnymi sekwencjami z autkami a potem zabrał całe żarło ze stołu! Ujęcia, muzyka - wielki plus! A uwypuklana wszędzie brutalność? Tak jak napisał Ogórek czasem przesadna, ale taka mnie kręci. Scena w windzie jest za(pipi)iście kontrastowa! Czuły Driver przeistacza się w BESTIE. Gosling wzorowo wywiązał się z tej roli. Scena z "mruganiem" Według mnie film jest "głębszy" niż wydaje się na pierwszy rzut oka. "Prawdziwy człowiek i prawdziwy bohater" - kicz, który owszem pasowałby do lat 80 ale dziś nie da się nie zauważyć psychologicznych, poważnych problemów Drivera. To zamknięcie, które ma ujście tylko w przemocy i samochodach. Brawo za napięcie - często trzymało za jajca. A końcowa scena to jego kwintesencja. Dam 8/10.
Edit: z tym Tarantino to przegięcie. Jedyne co wiąże ten film z Quentinem to przerysowana brutalność, która jednak zawiera dosadne elementy realności. Bez (pipi)enia i ogródek.
Edit2: film mnie zaintrygował jednak na tyle, że jestem mu wstanie dać pełną 8