Przesadzacie trochę z tym, że PE utraciło swój dawny urok. Po prostu zmienił się magazyn i na wszystko patrzycie przez pryzmat przeszłości. Kiedyś było tak, teraz jest inaczej. To naturalna kolej rzeczy. A gdyby tak faktycznie w PE nic się nie zmieniło przez te wszystkie lata. Czy wtedy bylibyście zadowoleni czy może już zaczęłoby się masowe pisanie o "zmęczeniu materiału"? Dzięki temu PE ma swoją historię, status kultowego magazynu w Polsce. A teraz poszło z duchem czasu.
Śmieszyłoby Was, gdyby teraz ci sami ludzie dalej jeździli fotelami po Sokolskiej (hell yeah, kultowe)? Albo dalej wesoła kamera? Nie, bo i my się zmieniliśmy, nasza świadomość i właśnie dobrze, że to co pamiętamy nie przepadnie i dlatego PE będzie zawsze miało miejsce w sercach tych, którzy w gimnazjum myśleli tylko o tym, żeby lekcje skończyły i zacząć grać na PSX a wieczorkiem przejrzeć poraz n-ty ten sam numer PE. Tęsknicie za dawnymi autorami, tęskniliście za HiVem, który dawniej był dla niektórych bożyszczem tłumów. Tymczasem czytając w najnowszym numerze PE jego felieton odczułem wrażenie, że czytam wypociny kogoś kto chyba zatrzymał się w czasie.
PE stało się po prostu bardziej dojrzałe, bardziej profesjonalne i nawet może opiniotwórcze. Stara ekipa stworzyła legendę tego pisma. Ci obecni muszą teraz trzymać fason i jak na razie, w mojej opinii - całkiem nieźle im idzie. Wszystko się kiedyś kończy i zaczyna. Takie jest życie. End of story.