ja tak miałem. Umowa przedwstępna i zadatek 10 k dla właściciela, który mi zwraca jeśli nie dostanę kredytu
Nie wiem czy to zasługa mojej mocnej psychiki, czy wysokiego wkładu własnego, ale mam wyraźnie w umowie przedwstępnej, że zadatek do zwrotu nawet przy negatywnej decyzji z banku. Jedyne co to był zapis, że to kasa przepada jak JA nie dostarczę dokumentów na czas.
Inaczej bym się w to nie pchał nawet mimo tego, że kredyt na te kilkanaście tys. to była tylko formalność. I bym i tak się wwdoopił jakby nie ten zapis i sprzedający okazał się chujem, bo dzień po podpisaniu umowy wprowadzili totalny lockdawn, pozamykali banki, urzędy i notariuszy. W konsekwencji na te marne PLNy od banku czekałem nie 30 dni jak było w umowie, a 45 dni
I co, za opieszałość banku, lockdawn i inne bzdety miałem pożegnać się z tym zadatkiem nie z mojej winy?
Polecam taki styl życia. Nie pchałbym się w jakieś bezzwrotne zadatki, tym bardziej na 50 koła. Oczywiście, jak to twoja wina i jesteś ciapek to płacisz. Ale dzisiaj? Z pisem na karku? Z Covidem? Lockadawnami? Burdelem w biurokracji? No way