Ostatnio forumek mnie oszukał i już wam nie zaufam
pisaliście, że Król Artur to nie jest zły film, a Mumię da się oglądać.
No i obejrzałem wczoraj i Króla Artura i Mumię. O tym pierwszym szkoda gadać, Guy Ritchie fartem zrobił Przekręt i się skończył. Król Artur to nuda i kupa, brakowało tylko Stathamama i jego "hej mejt <z dyśki>. 3+/10.
Mumia, lol. Najlepiej ten film oddaje dialog między Tomem a tą blondi
- Cośtam sarkofag i hieroglify
- Coooo, nie mów do mnie takim nałkowym bełkotem. Nie jeste naukowcem
nie mówiąc już o tym, że ta pani doktor nie wiedziała co to jest mumifikacja.
Nie oczekując sensu po popcorniaku, ten film nie miał scenariusza, gra aktorska nie istniała, a dialogi i klimat były... bardzo DZIWNE? 4/10