o ujjjjj, ale to było słabeeeee
Ale w przeciwieństwie do Life wytrwałem do końca, bo mimo wszystko zdjęcia były spoczko i scenografia. To wszystko!
Ale to tym bardziej jestem zły, że ładny film miał tak dziurawy scenariusz. I tutaj mam teorię.
Dobra, dalej też będą spoilery, bo chyba nie jest żadną tajemnica, że film był pisany dla beki?
-Irracjonalne zachowanie bohaterów to skandal! Już nie mówię o tym, że po raz KOLEJNY mam statek wysyłający nieznany sygnał i grupę zwiadowczą, która niemal zajada się zarażonymi kwiatkami - bo tak się robi na nieznanej planecie
-KAŻDA POSTAĆ jest w(pipi)iająca, jęczą, skaczą, ślizgają się na własnej kwi jak na skórce od bana, kuffa, Flip i Flap w kosmosie! Jakieś dziwne rozterki i dylematy, ale do czasu, bo jak pojawia się Alien to główna bohaterka (?), który wygląda jak żulik spod monopola zamienia się w Komando Fokę
-Ekipa naszych daunów jest tak genialna, że nikt nie zauważa, że nieznany robot zaczyna ścinać włosy i upodabniać się do dobrego androida
-Ten "twist" z tymi androidami był tak zyebany i przewidywalny, że tylko nasza droga ekipa daunów by się mogła na to nabrać. Brak słów.
-To serio była komedia? Aktorzy komediowi byli! Potykanie się o własne nogi? Czek!
-Czy każdy kosmonauta to debil, czy tylko w Prometeuszu i Przymierzu? To jakaś procedura, żeby zaciągać się obcymi toksynami gdzie się tylko da?
-Było naście osób, każdy w parze (żona mąż) - zrozumiałe (nawet pomimo tego, że była para gejów), mieli kolonizować obcą planetę. Ale jak Alieny wpadły na pomysł, żeby zabić każdemu po "lepszej połówce"? Jakaś gra psychologiczna na obniżenie czujności, czy scenarzyści tak wymyślili, żeby było bardziej zabawnie?
- Po co sceny komediowe? Zapadły mi w pamieć DWIE - Dawid wali dobrego Walltera z karata, a ten robi jakieś dziwne salto i szczerzy zęby. Potem David wali z karata naszą główną daunicę. W ogóle sceny karate były mega!
- dialogi w stylu "tak, nie, nie wiem, jezuuuuuuuu,aaaaa" - były!
Aha. Gdzie schował się Seth Rogen? Grał Obcego? Obsada prawie jak w This Is The End, tylko, że scenariusz bardziej absurdalny. Wszyscy wiemy, że Franco, nawet jak gra przez sekundę, to nie rusza się bez spaślaka.
Daję 3/10. Fajny film do zjarania się z kumplami.