A wtrącę się do dyskusji nt. SA, kamperzy/lamerzy itp.
Pamiętam jednego takiego kolesia, który uparcie biegł na środek planszy i tam się czaił. Niestety, szybko go wyczailiśmy i był raczej dostarczycielem killi. Co ciekawe, nie wyciągał żadnych wniosków, powtarzał ten swój manewr w kilku grach z rzędu. Normalnie Mistrz.
Inny przypadek. Fort, przy jednej z baz, na podwyższeniu jest takie miejsce, że można zawisnąć na krawędzi, lub chować się miedzy murkami. Kolejny uparty. Nie przewidział tylko, że zwisając, jest widoczny ze schodów. I to za każdym razem.
Najlepszy jednak był gostek w Świątyni. Wszedł w skrzynię w jednej z baz, i stamtąd zabijał będąc nietykalnym. Na szczęście graliśmy w ekipie. Zaczęliśmy gościa ignorować, a ten siedział w tej skrzyni z 10 minut i tyle sobie pograł.