Kilka dni temu pisałem o kłopotach z konsolą mojego kumpla:
na 99% padł laser i bez serwisu się nie obejdzie
Na szczęście obeszło się bez serwisowania. Jak? Już piszę, może przyda się komuś innemu z podobnym problemem.
Koleś zwlekał z serwisem, bo przesiał gdzieś gwarancję, bo "może to tylko jakieś zwarcie i samo się naprawi". Po kilku dniach spróbował jeszcze raz, nic, konsola dalej nie widziała i nie chciała oddać płyty. Ostatnio na forum ktoś napisał o Fanteście. Dzisiaj postanowił spróbować go wykonać. ( Nie byłem przy całej akcji, rozmawiałem z nim tylko przez tel.) Odpalił Fantest, wiatraczki wskoczyły na max obroty, hałas jak przy starcie rakiety. Lecz płyty dalej nie ma. Wymyślił, żeby włożyć inną płytę, może coś zaskoczy, może coś się odblokuje. Przyłożył płytkę do mordki konsoli, ciutkę wsunął, nic. Jeszcze troszeczkę, nic. O! Pierwszy opór. I nagle! Pyk! Płyta znika w konsoli i gra zaczyna się wgrywać! Dwie płytki naraz w konsoli!? Nie. Płyta, która "zepsuła" sprzęt przez cały czas leżała w swoim pudełku... Dlatego nie było jej widać w menu, dlatego wciskanie Eject nic nie dawało...
Panie i Panowie, śmiechowisko, ale to true story.
Wniosek? Zanim pójdziecie ze sprzętem do serwisu, sprawdźcie czy czasem nie wyjęliście płyty z konsoli...