Seigaku

IMO takie motywy są dobre. Świadczą o tym, że gra potrafi jeszcze zaskoczyć, pokazać coś ciekawego nawet pod koniec rozgrywki.

Gdyby się uprzeć, że MediEvil jest platformówką - Sir Daniel Fortesque, zaraz obok zawadiackiego Gex'a.

Z całym szacunkiem dla karłowatego hydraulika, król może być tylko jeden i jest nim Crash. Osobiście równie dobrze co w liska zagrywałem się w J&D, szkoda, że kolejne części poszły w bardziej mainstreamową stronę, mimo to Naughty Dog poprzez te dwie serie udowodnił, że w tworzeniu gier platformowych nie ma sobie równych. Ktoś tu wcześniej napomknął o MediEvil, gierka jak najbardziej miodna, ale jaka tam z tego platformówka?

Starszy też gra, więc z nim nie ma problemu, starsza próbowała trochę w Burnouta jak jej braciszek wręczył pada, ale zrezygnowała po pierwszym dzwonie . Ogólnie kiedyś oboje narzekali, że za dużo gram, a za mało się uczę, jednak z czasem przywykli do tego. Z ojcem zawsze miło odpalić starego CTR'a albo Tekkena i poszpilać z godzinke.

Tajne przez poufne - nie mam porównania do innych tworów braci Coen, gdyż jest to chyba pierwszy ich film jaki widziałem, ale przyznam, że mi się podobał. Na pewno nie jest to jakaś arcy wciągająca produkcja, ale skończonym shitem też bym tego nie nazwał. Pierwsze pół godziny strasznie mierzi, później film dostaje kopa, fabuła zaczyna robić się coraz bardziej absurdalna, wątki postaci fajnie się przecinają, a Pitt jako ćwierć-mózg naprawdę nieźle wymiata. Końcówka nieco rozczarowuje, ale generalnie film niezły. 7-/10 ode mnie.

Mam tu na myśli przede wszystkim brak możliwości jednoczesnego chodzenia ze strzelaniem, chociaż obracanie kamerą też jest bardzo niewygodne. Może źle to ująłem, sterowanie nie tyle jest przekombinowane co po prostu cholernie archaiczne i nieprzemyślane.

- chaotyczna lub idiotycznie umiejscowiona kamera (vide MGS3:SE) - przekombinowane sterowanie (vide RE4) - zbyt częste checkpointy/opcja quick save podczas gry, przesadnie ułatwia to rozgrywkę - handicap w wyścigach, żenada totalna

http://img16.imageshack.us/img16/4835/beztytuuykt.jpg[/ img] Mam słabość do laseczek z anime :nerd: .

"Always Forever" (ostatni tom trylogii Age of Misrule) - może nie jakieś super genialne zakończenie, ale...ja po prostu uwielbiam takie paradoksy czasowe. Przy okazji elegancko zostawiona otwarta furtka dla kolejnej części serii.

Te dwa też już widziałem, mało wciągające prawde mówiąc.

Z tym Samurai 7 to nie wiem, na widok mechów mam odruch wymiotny. Ale spróbuję, może akurat mnie wciągnie, roboty jakoś się przeboleje. Bakumatsu Kikansetsu właśnie oglądam i jak na razie bardzo mi się podoba (niezły klimat, charyzmatyczny główny bohater, rozsądnie dawkowane walki, praktycznie brak komedii, ładna kreska i świetna muzyka), o Otogizoushi jak dotąd nie słyszałem, ale z pewnością też obczaje. Chętnie to zweryfikuje. Btw, słyszeliście może o Samurai Deeper Kyo?

Jakieś dobre anime o samurajach? Gatunek dowolny. Widziałem już Afro Samurai, Rurouni Kenshin, Bleacha (nomen omen także anime o samurajach) i kinówke Sword of the Stranger, a teraz kończę Samurai Champloo oraz Bakumatsu Kikansetsu. Najbardziej spodobały mi się chyba klimaty Kenshina, znacie coś w tym stylu?

Okłamują cię, 2-3 MAX.

W oczekiwaniu na peestrójkowego Underworld - Tomb Raider 4. Miodzio.

Obczaj Claymore. Wprawdzie, aż tak bardzo Berserka nie przypomina, ale demoniczny klimacik i efekciarskie walki z pewnością w mig ci przypasują.

Jest zajebista, tylko że sporo miesza w fabule.

Też właśnie skończyłem, rewelacja i zarazem jedno z najlepszych anime jakie oglądałem (końcówka mega epicka). Jakoś nie chce mi się czekać za reaktywacją anime, więc chyba zabiore się za czytanie mangi. Za chwilę kończe też Gintamę i zaczynam oglądanie D.Gray-man oraz Samurai Champloo. Zarówno o jednym jak i o drugim nasłuchałem się wielu pozytywnych opinii, więc nastawiam się na solidną porcję dobrego anime.

O lol, faktycznie dopiero teraz zczaiłem sens jego posta .

Duży.

Dla twojej wiadomości, niektóre Crpgi biją na głowę wiele wypaśnych japońskich produkcji. Żeby nie być gołosłownym za przykład podam ci absolutnie genialnego KotOR'a z numerem jeden, ciut gorszego z numerem dwa, świetne Jade Empire czy chociażby niedawno wydanego Fallout'a 3. Tych gier za żadne skarby nie nazwałbym komputerową namiastką "prawdziwych" erpegie. A jeżeli w swoim poście pijesz do Vagrant Story to warto ci wiedzieć, że jest to Jrpg, a nie Crpg.

* Tomb Raider: Legend, w końcu. * Naruto: Ultimate Ninja. * Kończe Star Ocean 3: TtEoT

Jedna mała rada ode mnie - olej tą grę. Serio. Przynajmniej do czasu aż nabierzesz jakiegokolwiek doświadczenia w rpg, bo jeżeli mam być zupełnie szczery to w chwili obecnej nie masz najmniejszych szans na zaliczenie tego tytułu, tym bardziej, że już na początku masz problemy. Ja sam, jako całkiem już obeznany w tym gatunku gracz miałem momentami ogromne problemy, a co dopiero taki żółtodziób jak ty (no offence). Jestem nawet gotów stwierdzić, że wybrałeś sobie najtrudniejsze rpg na psx'a. Oszczędź więc sobie katuszy przechodzenia tego tytułu i lepiej pograj sobie najpierw w FFVII, albo FFVIII, dla wprawki.

To i to. A tak nas serio - zależy czego oczekujesz od tych gier. Re4 jest piękny, klimatyczny i mega miodny, ale też dosyć krótki (pomijając bonusowe tryby, które niekoniecznie mogą cię wciągnąć) i ma beznadziejną fabułę. Yakuza II z pewnością wystarczy ci na znacznie dłużej, ilość side-questów i wszelakich mini-gierek zawartych w tej grze autentycznie poraża, sama fabułka też jest niezła, a grafika stoi na całkiem przyzwoitym poziomie, jednak sam główny trzon gry jakim jest obijanie ryjów może w pewnym momencie zmęczyć. Ja w każdym razie wziąłbym Re4, naprawdę wstyd nie zagrać w ten tytuł.

Worms 3D. Prosta formuła, więc powinna wejść w to od razu (chociaż chyba bardziej odpowiednia byłaby jakaś ze starszych, dwuwymiarowych części z psx'a). Ale i tak w temacie szarpania z laską nic nie może równać się z szarakowym Crash Team Racing i Crash Bash.

Claymore, Hellsing Ultimate, Darker Than Black. Tak z grubsza.