Przepraszam, to może temat nie od tego ale jeśli ktoś pisze, że FF to pedalskie postaci i infantylna fabuła to ja wymiękam i kłaniam się przed ogromną ignorancją i niezrozumieniem treści oraz, nazwijmy to, specyfiką kraju powstania. "Pedalskie" (co wy macie do tych pedałów?!) postaci to około 90% japońskich projektów, więc...
Po za tym Final Fantasy to tak naprawdę różne gry. Z różnymi systemami, światami i bohaterami. Nie można tak naprawdę całej serii wsadzać do jednego wora, bo to nie jest tasiemiec. Tylko żerowanie na nazwie, a to inna para kaloszy.GŁĘBOKIMI światami i postaciami.
Dla mnie taką grą było GTA (infantylizm i wesoły debilizm). Dopóki nie zagrałem w Vice City i San Andreas i zrozumiałem swój błąd.
Sorry za offtop, wracam do tematu.
Możecie mnie stłuc obuchową bronią, mieczem Sarevoka i gniewem Baldura, ale mnie zupełnie nie przekonuje BG2. Może powiniem zagrać w to te 10 lat temu, ale... Jakieś to takie ślamazarne, długaśne, do bólu klasyczne i ze średnią fabułą. Okej, rozbudowanie poraża, jednak w moim wypadku szybko wkradła się nuda. Dużo lepszym RPGiem jak dla mnie jest Torment. Z naprawdę wyrazistymi bohaterami, niesamowitą fabuła i przytłaczającym klimatem, który z jednej strony odpycha od tego wstrętnego i ponurego świata, a z drugiej wciąga coraz głębiej i głębiej. A Baldur? Takie tam RPG. Pograć, pogadać, porozwijać, po czym odinstalować.