Painkiller.
Kołkownica to było prawdziwe cudo, jedna z najlepszych broni w grach ever.
Jeszcze Unreal Tournament miał sporo fajnych pukawek: Shock Rifle (to combo!), Ripper, rakietnica (wpakować komuś 6 rakiet naraz: bezcenne), czy też legendarny Flak Cannon. Nie wspominając już o tamtejszych "killstreakach" - żadnych ataków z powietrza, tylko zaje.bisty głos komentatora: "Double Kill", "Multi Kill", "M-m-monster Kill", aż po "HOLY SH.IT!".
Dodatkowo mutator ChaosUT dodał kilka ciekawych broni, w tym podręczną czarną dziurę. Dokładnie: rzucasz gdzieś na środek planszy, a po jakichś 3 sekundach wsysa wszystkich. Łącznie z tobą, wiec musiałeś ukryć się za ścianą, ale potem mogłeś słuchać wrzasków zabijanych przeciwników.
A skoro mowa o UT, to po przeciwnej stronie, w Quake III Arena mamy choćby rakietnicę (choć bardziej standardową) i Railguna (Ta precyzja! Te trafienia w kilka wystających pikseli! Ten czas przeładowywania po każdym strzale!). Także Lighting Gun (czyli popularnie: spawara) we właściwych rękach może być cholernie satysfakcjonujący. Zwłaszcza jak przeciwnik był w powietrzu - można go przyblokować (np. jak chce skoczyć na jakiś balkon lub zeskoczyć do nas), cisnąć go w róg pokoju itp.
W ogóle, to naprawdę satysfakcjonujące gry - na każdy frag trzeba sobie zasłużyć, zwłaszcza w duelach. Żadne killstreaki z powietrza nam nie pomogą.
Powtórzę jeszcze za kimś: Dark Messiah Of Might And Magic. Jeden z najlepszych systemów walki w grach FPP, plus kopniaki - czy to na ścianę z kolcami, czy też gdzieś w otchłań.
Resident Evil - przynajmniej 4 i 5.
Animacje robiły w nich jak mało co. I możecie sądzić o RE5 co chcecie, ale strzał z piąchy Chrisa nie znudził mi się przez całą grę - czuć było tę moc w łapach.
Jeszcze jedna rzecz: pamiętacie Total Overdose? Jezus Maria, to strzelanie podczas akrobacji!
Enter The Matrix chyba też to miał. Plus walki wręcz. I filmowy bullet time. W ogóle, może nie była to jakaś świetna gra, ale zapamiętałem ją jako trochę lepszą, niż się o niej mówiło...