Aż tak to nie. Nie mam Facebooka i nie jestem pewien, jak takie gierki wyglądają, ale jeśli za przykład wziąć Simpsony o których TotalBiscuit wspominał wielokrotnie, gdy mowa była o mikrotransakcjach, to nie.
Kolokwialnie mówiąc, tu jeszcze da się to miasto po prostu uje.bać - czy to przez złe zarządzanie, czy to kataklizmy. Tam chyba chodzi o to, żeby "konsument" rozbudowywał miasto, gdzie jedynym jego stresem jest to, że rzeczy mu się wolno budują (co oczywiście można przyspieszyć za kasę).
W dodatku takie gierki są tworzone tak, żeby sprawdzać je krótko, raz na jakiś czas (żeby broń Boże nie okazało się, że "konsument" nie ma czasu wejść i pograć). Tu jest wręcz przeciwnie: Nie ma cię w mieście? To zatrzymujemy czas i nic się w nim nie ruszy.
Jasne. Nie mówię, że to nie zmierza w takim kierunku (choćby na przykład płatne budynki, które są lepsze od podstawowych?) i że nie możemy być o to wkurzeni, ale to jeszcze nie ten poziom...