Ja jestem typowym gołodupcem który nic od rodziców nie dostał. Nawet studia zaoczne musiałem sobie sam opłacić. Więcej, miałem sugestię ,że z nimi nie zostanę tylko młodsza siostra a dom rodzinny ma ze 160m2. Nie jest to też stare budownictwo, postawiony w 1999. Jednak rodzice dali mi jedną całkiem fajną możliwość, mogę u nich mieszkać bez kosztowo. Do 24 roku żyłem mocno skromnie, auto za około 10k na raty (xd), laptop na raty bo szkoda mi było wydać tyle kasy na raz. Styrany X360 do gierek kupiony za dzieciaka. Każdy grosz odkładałem, zostawiałem sobie zawsze 800 zł na paliwo, czesne i trochę zapasu na zachcianki (xDD). W około 4 lata odłożyłem spory wkład, miałem jeszcze dodatkowe 20k uzbierane za granicą w czasie wakacji w czasach szkoły średniej. Kupiłem mieszkanie w Krakowie na Azorach za do remontu, szalone dwa pokoje. To co mi brakowało to kredyt, wykończone po taniości i do dzisiaj na tym remoncie jadę z wynajmem tych dwóch pokoi. Jestem mega dumny z tego mieszkania, kosztowało mnie masę nadgodzin i pracujące soboty.
Wiadomo z czasem pensja rosła cały czas, dokształcałem się dalej, czy to awanse w obrębie tego samego korpo czy zmiana korpo. Kolejne mieszkanie kupiłem w wieku 28 albo 27 (dziura w ziemi). Wtedy zarabiałem już więcej niż ta mityczna średnia krajowa (z nadgodzinami i sobotami). Tutaj już trochę mniejszy wkład własny bo nie chciało mi się już żyć jak student. Samo mieszkanie wtedy pod Rzeszowem 35m2 kosztowało mnie 160k, reszta poszła na wykończenie (jakieś 60k w sumie wyszło). Był to też dla mnie przełomowy rok, nowe stanowisko, dużo lepsza kasa, szybkie awanse z czasem i bardzo dobre podwyżki. No i wreszcie mieszkanie na swoim xD.
Obecnie mam dwa mieszkania, żona też jedno ogarnęła do czasu naszego poznania. Kredyty pospłacane. Oszczędności są, 14 arów działki jest, samochód z salonu też jest (leasing ;d). Żyje mi się komfortowo z tą poduszką finansową i jakoś bardzo nie boje się tego kredytu 600-800k na dom bo wiem ,że jakieś zabezpieczenie mam. Mam też kasę żeby kupować takie głupoty jak nowa karta graficzna co generację, oledy, iphony pro, konsole czy przytoczone tutaj steam decki. Na same gierki miesięcznie wydaje kupę kasy, z czym akurat muszę walczyć bo nawet czasem w to nie gram tylko leży w folii. Taka fobia zbieracza ,że jak teraz nie kupię to będzie kosztować 1000 zł za 2-3 lata jak The Messenger na Switcha. Wmawiam sobie ,że to jakaś forma inwestycji
Czy warto było żyć tyle lat jak student? Moim zdaniem bardzo bardzo tak. Teraz jako trzydziestolatek czuję się po prostu stabilnie, jednak nigdy nie wyobrażałem sobie żyć na wynajmie. Bałem się utraty pracy, problemów ze zdrowiem a jednak te własne 4 kąty nawet małe był dla mnie celem i taką bezpieczną przystanią. W domu nigdy się nie przelewało ale nie było też biedy, po prostu rodzice nie ogarniali oszczędzania pieniędzy (głównie mama) chociaż jakimś cudem wpoili mi taką umiejętność. Trochę strachem a trochę chyba jednak ich nie ogarem życiowym co do zarządzania pieniędzmi.
Mieszkanie z rodzicami po kilku latach mieszkania samemu?