U mnie są trzy punkty oceniania zainteresowania daną gierką.
1. Kupuję na premierę.
2. Dodaję na listę życzeń i przy odpowiedniej cenie kupuję.
3. Ignoruję istnienie gierki.
Polegam na własnych preferencjach gatunkowych plus zaistniałemu szumowi w internecie. Jak gierka okazuje się hitem i czymś nowym nawet w gatunku który leży poza moimi zainteresowaniami (bijatyka, symulator, wyścigi) to i tak ląduje na liście życzeń bo w mojej ocenie warto się zapoznać. Są wyjątki jak przygodówki czy jRPG tutaj nie interesują mnie nawet hity.
Później to już leci ocena na steam polecam albo nie polecam. Nie jestem recenzentem więc kiepskich gier nie kończę, a jak nie minęło więcej niż 2h to gierkę zwracam. Na gogu ten czas jest dłuższy. Na switcha sprzedaję bez straty albo z niewielką, hity zostawiam w kolekcji.
Gog ma fajny system oceniania, dla mnie 5 stopniowa skala ocen jest ok.
Natomiast jakbym miał oceniać to widzę to tak:
5- Hit i nowe standardy w gatunku.
4. Bardzo dobry przedstawiciel danego gatunku.
3. dobra gra ale nie wnosząca nic nowego.
2. Słaby przedstawiciel danego gatunku z masą błędów. Dla ludzi na głodzie.
1. Niegrywalne.
Przy ocenianiu gierek należy pamiętać ,że oceniamy daną grę w danym gatunku. Wydaje mi się ,że gracze czy nawet recenzenci o tym ostatnio zapominają.
Drugą sprawą w mojej ocenie są recenzje pisane gier. Przy obecnych możliwościach nie mają sensu. Gierki idealnie pasują do wideorecenzji. Co ja z tekstu mogę wynieść, nawet dobre opisanie mechaniki nie zobrazuje mi tego jak to wygląda podczas rozgrywki. Obecne recenzje i tak muszę uzupełniać rozgrywką z danej gry. Jak dla mnie ten element w obecnych czasopismach odbiera tylko miejsce zapowiedzią i publicystyce. Recenzje powinny przejść do formy znanej z famitsu.