Little Nightmares II - miło wspominałem jedynkę to i chętnie sięgnąłem po drugą część. I dostałem dokładnie to czego oczekiwałem i mniej więcej się spodziewałem. Dalej jest to platformówka z zagadkami, bardzo prostymi zresztą i polegającymi głownie na zagadkach środowiskowych. Horroru nie ma tutaj za wiele, za to jest ciągły niepokój i świetny klimat! Jak ktoś nie lubi horrorów to nie ma czego się tutaj bać, jest strasznie, dziwnie, niepokojąco ale taki łagodny sposób. Ja nie gram w typowe horrory bo nie lubię tak tutaj mi to zupełnie nie przeszkadzało. Fabularnie to ja nie wiem co tam się dzieje, nie widzę mocnego powiązania z jedynką. Oczywiście klimat został ten sam, rozgrywa też, doszło troszeczkę walki tutaj ale to jest dosłownie przyprawa i jakby tego nie było to nic by się nie stało. Sama grafika świetna, ciężko mówić ,że jest to indyk. Masa detali, tekstur wysokiej jakości czy sama reżyseria gry stoi na wysokim poziomie.
Polecam gorąco zwłaszcza ,że można tanio wyrwać zestaw dwóch gierek, dla pudełkowców istotna informacja w pudle są dwie płyty, każda część ma swoją. Gra jest też tak samo krótka jak część pierwsza ale w niczym to nie przeszkadza, takie gry też są potrzebne. Zresztą wydaje mi się ,że by mocno nużyła gdyby było tutaj rozgrywki na 10h.
Marvel's Guardians of the Galaxy - szczerze mówiąc nie spodziewałem się tego co dostałem po gierce. Fajny akcyjniak z masą świetnych dialogów i piękną grafiką ale taką naprawdę dopieszczoną. No i jest to korytarzówka AAA na 15h, coś co dzisiaj jest praktycznie niespotykane. Sama walka nic ciekawego, wrogowie to są gąbki na pociski. Z czasem to się zmienia jak dochodzą nam moce specjalne i ataki łączone. Wtedy wrogowie padają bardzo szybko ale dalej nie jest to DMC czy Bayo. No i wtedy zmienia się trochę styl gry, praktycznie mało co używamy ataku podstawowego tylko cały czas wydajemy rozkazy na użycie ataków specjalnych całej drużynie.
Gierka mocno filmowa z masą dialogów ale naprawdę masą, cały czas ktoś coś mówi. Jak za szybko idziemy to nawet wszystkich dialogów nie odsłuchamy. Mi się bardzo podobało i jestem zadowolony ,że gierkę kupiłem. Jednak rozumiem narzekania niektórych na kiepską walkę, chyba najsłabszy element gry a walczy się tutaj sporo.
Warhammer 40,000: Space Marine - lubię świat Warhammera 40,000, głównie za sprawą Dawn of War i nie wiem dlaczego tak późno zagrałem w ten tytuł. Zagrałem bo chciałem to zaliczyć przed drugą częścią którą pewnie kupie na premierę jak nie spadnie poniżej 75 na meta. Sama gra sztosik, idealnie wpasowuje się w styl gierek na Xboxa 360. Styl gry mocno podobny do Gears of War, mamy pudziana z bronią białą i karabinem oraz widok TPP. Jedynie nie ma tutaj systemu osłon. Sama walka wręcz jest równie ważna jak strzelanie, czasem mam wrażenie ,że nawet kładzie się na to większy nacisk. Zwłaszcza z czasem jak dostajemy coraz lepszą broń białą. Grałem na Asus Rog Ally i gra wygląda przepięknie, wszystko jest ostre jak żyleta i płynie działa. Jak ktoś ma ochotę na coś gdzie może się wyżyć i za wiele nie myśleć to gra idealna na taki odpoczynek przy gierce.
Prodeus - zainteresowałem się tytułem po ograniu Boltgun. Ktoś nawet mi to na forum tutaj polecał. Gierka jest śmiesznie tania więc jak ktoś lubi taki klimaty to polecam. Co prawda do Boltguna nie ma podjazdu ale to moje zdanie. Gierka też nie jest długa i jest trochę monotematyczna jeśli chodzi o lokacje. Gdyby to było takie błądzenie po mapach jak w Boltgun to bym sobie odpuścił. Chociaż samo strzelanie i bronie są świetne. Naprawdę przyjemnie się w to gra ale mimo to jest męcząca na dłuższe sesje. 2-3 plansze za jednym posiedzeniem to był mój maks. Samej fabuły też tutaj za dużo nie ma. Co do lokacji, są zaprojektowane ciekawie i każda stara się mieć jakiś patent na siebie. Gdyby jeszcze ich kolorystyka była bardziej różnorodna było by świetnie. Do końca gry wpadają jakieś nowości więc ciągle czuć mały progres czy dostaje się nowych przeciwników. Ostatnia walka bardzo przeciętna więc nie oczekujcie fajerwerków na koniec. Jednak dalej jest to porządny FPS w retro klimatach.
Resident Evil Village - kolejna genialna część tej świetnej serii. Horrory to nie moja bajka niestety i nie czuję się w nich jak ryba w wodzie i tutaj było to samo. Jednak jest zdecydowanie mniej straszno niż w RE7, tam to szybko się męczyłem. Tutaj jest zdecydowanie bardziej spokojnie. Jest też znany motyw niezniszczalnego przeciwnika mocno charakterystyczny dla tej serii. Ja ogólnie jestem team RE4 czyli bardziej akcyjniaka niż horroru z survivalem. Tak ta część jest zdecydowanie bliżej RE4 niż RE7 pomimo wspólnej perspektywy.
Wiem ,że wiele osób nie lubi tego ostatniego motywu z rambo ale kurde mi mega siadł mogło by tego być więcej. A po zamku to biegałem jak karaluch.
Sam klimat to o panie, jak te Japończyki w to umieją to głowa mała. Fajny pomysł, świetne lokacje, bardzo spoko bosowie i pomimo jednego wspólnego tematu to jest tu zaszyte kilka biomów które wprowadzają masę różnorodności do gry.