byłem w ten weekend w Sarbinowie. ze względu na temperaturę ludzi na plaży mało. większość z nich wolała siedzieć w barach, lub na polu campingowym pod drzewem. temperatura w cieniu to jakieś 35 stopni celsjusza, piasku z 50, a woda 15. jak codziłem po piasku myślałem, że mi się stopy palą, ale za to jak wchodziłem do wody to czułem, że mi kości zamarzają. jednak jak się pochodziło jakieś 15 minut w tej wodzie dało się jakoś do tego przyzwyczaić i się w niej zanużyć i popływać.
nigdy w życiu bym nie przypuszczał, że nad morzem aż tak bardzo w(pipi)i mnie słońce. przez 4 dni zero wiatru, czy jakiejkolwiek chmurki, a temperatura od 10 rano do 20 wieczorem wynosiła ponad 30 stopni celsjusza. (pipi)a masakra
EDIT: aha zapomniałem dodać, fal zero. morze łagodne jak jeziorko