Dobra jest godzina 6 rano, a ja muszę zara po paczkę fajek pójść do sklepu.
Wedle mojej wiedzy mamy rok 2014 a na rozkładzie są setki jeśli nie tysiące filmów do obejrzenia. Na tę chwilę jestem zaznajomiony ze sztuką filmową na poziomie współczesnego Milana także formułuje listę na tym na czym raczej każdy się pozna, choć wiele tracąc przez brak znajomości pewnych aluzji, i spokojnie poświęcić te 2h dziennie miast zmieniać pieluchy bądz obracać kolejną pannę.
Kolejność nie ma żadnego znaczenia, klasowi twórcy w moim przypadku nie znają wartościowania na mniej bądz bardziej ważnych. Oni się nawzajem uzupełniają.
1.Luis Bunuel - zatwardziały ateista o dość radykalnym biologicznym podejściu do ludzi oraz świata. Wyklinany i obrzucany kamieniami już za wczesnych młodzieńczych lat zawsze pozostawał wierny swoim wartościom. Wybitny moralista, który w przeciwieństwie do współczesnych śmiesznych kmiotków ma odwagę osądzić ludzi i ich śmieszne małostkowe myślenie.
2. Pier Paolo Pasolini - poeta, który kupił mnie już swoim debiutem w którym padły słynne słowa ''albo ja zabiję świat albo świat zabije mnie''. W swoich filmach poszukiwał przede wszystkim pytania gdzie we współczesnym świecie człowieczeństwo ma swoje miejsce. Czuły dla niedoróbek egzystencjalnych pojedynczej persony, brutalny wobec społeczeństwa, które były - i zawsze będą - klatką dla wolności indywidualizmu ludzkiego.
3.Ingmar Bergman - bez niego nie mogło się obejść. Dla jednych przytłaczających dla innych największy reżyser ever. Zimny i przenikliwy jak wiatr z norweskich fiordów, osądził zawsze głównego bohatera w ''sąsiedztwie'' wielkich symboli pytań jak np. w słynnej scenie ze śmiercią w ''Siódmej Pieczęci'' podczas partii w szachy. Ręka porozumienia wychodząca od głównego bohatera rzadko kiedy jednak znalazł odpowiedz u strony odbiorcy. Bo ten odbiorca raczej nie wykazywał żadnych chęci porozumienia. Na tym cały dramat polega.
4.Stanley Kubrick - przede wszystkim rzemieślnik. Jego filmy można podziwiać od strony technicznej, a intro Odyseii Kosmicznej to wzorowy przykład dla wszystkich adeptów szkół filmowych. Za cel brał sobie przede wszystkim metafizykę zła która unosi się niczym eter w powietrzu. Powab jego filmów polega na tym, że ta mroczność ma bardzo ludzki - pierwotny wymiar, z którym mamy na co dzień do czynienia.
5.Robert Bresson - GIGANT, autentycznie, takiego dostojeństwa i skupienia nie spotkałem u żadnego innego twórcy. Przerastał charyzmą wszystkich panów z francuskiej ''nouvelle vague'' skupiając się na tym co tak bardzo sobie cenię - minimalizmie. Każdy gest, mowa ciała zastępowała potok bezsensownych słów. Sens wyrazu zastąpił znaczeniem a dokładniej rzec biorąc czuciem. Emocjonalność odgrywa tu kluczową rolę.
6.Jean Luc Godard - sam w sobie zamknięty i cichy, filmy jednak odzwierciedlają jego właściwą naturę pełną polotu i młodzieńczej radości. Oglądając jego filmy mam takie same odczucia jak przy lekturze książek Henrego Millera - oddech, pełną piersią i życie pełne smaku i wdzięku.
7. Luchino Visconti - twórca nowego gatunku w filmie - neorealizmie podziwiam go zwłaszcza za jego pózniejsze filmy - Lamparta, Zmierzch Bogów oraz Portret rodzinny we Wnętrzu w swych filmach wyrażał głębokie ubolewanie nad zmierzchem dawnych pewnych arystokratycznych obyczajów, obrazów z dzieciństwa i popadania tego dawnego starego bezpiecznego obrazu z dzieciństwa w pełne niepewności obszary nowej codzienności gdzie króluje barbarzyństwo.
8. Michelangelo Antonioni - melancholia i alienacja - tak się jego twórczość najczęściej opisuje - jednak ja tylko mogę dodać, że on w przeciwieństwie do Bergmana miał w sobie dość wyrozumiałości i cierpliwości do drugiego człowieka bo u niego Bóg - to pomylone pytanie, nie warte tego życia. Znamienna jest scena końcowa w ''L'aventura'', która świetnie podsumowuje myśl włoskiego geniusza.
Dobra, na tę chwilę będzie 8 bo co prawda znajdę tuzów, którzy odpowiadają tej liście pod względem wielkości jak Tarkowski, Fellini czy Kurosawa - i byli najbardziej wpływowi - jednak dla mnie nie są ulubionymi.