Jak kolega schabek napisał.
Bałem się że Uncharted to będzie takie zgwałcenie motywów „the best of” z gry. A było wręcz przeciwnie, bo motywy z gry sprawdziły się świetnie i wprowadzano je w taki sposób ze pierwszy raz, oglądając film na podstawie gry, nie miałem „ale to kurwa głupie”. Cholera, nawet niesławna scena w samolocie została zaserwowana w taki sposób że pomyślałem sobie „kupuje to”. Że większość sekwencji jest jak misja, w której liczy się tylko zaliczenie cele, i to co się działo ze światem przed osiągniecie celu ma małe znaczenie albo wcale? No spoko, kupuje to.
najgorsze w tym filmie to wszystkie fragmenty w którym film chce być filmem. Wszelkie ekspozycje są maksymalnie okey (prócz interakcji Nate z reszta ekipy), a na niektóre rzeczy pan reżyser po prostu nie miał pomysłu ( sceny gdy Nate i Sully robią researche przed akcją ).
kurde, nie jest to Indiana Jones, nie jest to Mumia. Jest to, według mnie, przyzwoita adaptacja gry wideo. Adaptacja, która gdy trafia w odpowiednie tony, sprawia ze uśmiechałem się szeroko pod nosem.
6/10