Jutro będę podchodził trzeci raz do New Vegas - właśnie rozpisuje postać "na papierze", łącznie grałem ~40h (w F3 mam platynę) i w większości zgadzam się z Tobą:
- projekt mapy, zdecydowanie na korzyść "trójki", nie ma nawet o czym dyskutować;
- co do quest'ów (za krótko chyba grałem), gdyż nie spotkałem w NV czegoś specjalnie odkrywczego (vide kolekcjonowanie butelek NC) - wszystko przede mną;
- poziom trudności, o tak - NV daje radę, jest zdecydowanie lepiej niż w F3, choć nie idealnie (gram na HC + najwyższy - patent z głodem, pragnieniem oraz zmęczeniem, z którym wiązałem duże nadzieje, sprowadza się do jedynie pewnej niewygody, cieszy natomiast rezygnacja z nieśmiertelności w trybie V.A.T.S.);
Dwa elementy mnie potwornie irytują (abstrahując od skandalicznej jakości oprawy video +bug'i):
- muzyka, zdecydowanie regres (nie pisze o kawałkach podpieprzonych z wcześniejszych Fallout'ów) w F3 mieliśmy kapitalnie dobrane piosneki (Let's go sunning, Maybe, Civilization, Way back home etc.), w NV jest tego mało, a co najgorsze są to niezwykle denne smuty (słysząc po raz setny Johnny Guitar, mam ochotę targnąć się na swoje życie), słowem jest źle...;
- śladowa ilość naprawdę dobrych perk'ów, ponad połowa jest bezużyteczna;
Jestem zdeterminowany, jak to się mówi do trzech razy sztuka - po ukończeniu gry spisze swoje myśli, spodziewajcie się naprawdę długiego post'a...
PS
Czy DLC Dead Money jest naprawdę takie... przeciętne?