Niezwykłe jest w tej gierce poczucie spełnienia po ukończenie z pozoru niewykonalnego zadania. Z początku było to zwykłe ukończenie gry, dalej zdobycie symbolu Ankh, później tabletu, później posążka czy dojście do Sunken City, a teraz zasuwam z łukiem do "prawdziwego" bossa. Nawet soulsy nie dają takiej satysfakcji