-
Postów
6 764 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
7
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez stoodio
-
Znów post pod postem. 24 poziom, dotarłem do kolejnego bossa - pierwsze podejście to był istny meksyk. Drużyna została zdziesiątkowana w parę rund. Już się obawiałem, że dotarłem do muru, w który będę walił aż do skutku. Jednakże podobnie jak w soulsach pierwsze podejścia to badanie gruntu. Poznałem triki przeciwnika i dobrałem odpowiedni skład oraz ekwipunek. Pamiętam, że ktoś tam pytał, do czego służy charm - poniżej przykład zastosowania: Sylvando wymiata ze stosownie podbitym charmem. Wracając do walki, dopakowanie Agility drużyny oraz obniżenie jej u bossa to klucz do sukcesu. Tutaj screen przed śmiertelnym ciosem: Jak widać, wszyscy cali i zdrowi - walka pod pełną kontrolą Mamy happy end: Fajnie, że jest podział na poziom trudności. Wbrew temu co wielu uważa na hardzie nie trzeba koniecznie grindować, wystarczy myśleć
-
20 poziom, boss z VIII rozwalony w drobny maczek, pewnie bez pomocy starej baby nie byłoby tak kolorowo. Swoje 3 grosze dorzuciła także Jade, jest naprawdę potężna na tym etapie gry - ogólnie fajna postać. Od razu po zdobyciu statku polecam wam udać się do śnieżnej krainy - uzyskamy dostęp do bardzo przydatnego rynsztunku. Ogólne wrażenia nadal bardzo pozytywne - potrzebowałem takiego powrotu do przeszłości. W całej tej pogoni za cinematic experience pewnym gatunkom sprzyjają klasyczne rozwiązania - zabiłbym np. za starego dobrego Silent Hilla od Teamu Silent.
-
Fajny jest z nią sidequest - normalnie jakbyśmy spotkali Genialnego Żółwia
-
Te parę linijek tekstu przy zapisie i po wczytaniu gry mogliby sobie darować, podobnie jak wspomnianą konieczność przeklikiwania dialogów - zwykłe archaizmy. Dla mnie dubbing jest ok - ktoś tam kręcił nosem na Raba, który brzmi świetnie. Rzecz gustu.
-
Zakupy w kasynie się opłaciły - 17 poziom bohatera i boss z Octagonii nie miał szans. Z takich luźnych uwag - powiem wam, że z początku nie podobała mi się idea resetu skilli. Ale walki z bossami wymagają jednak różnego podejścia i eksperymentowania, bez resetu taki Erik zrobiony na kradzieja byłby całkowicie bezużyteczny.
-
Domyślam się, bo jest na ten moment nieźle przegięty - zobaczymy, jaki wpływ będzie miał ten miecz na przebieg walk z lokalnymi bossami. Kupiłem praktycznie wszystko, co podbiło staty drużynie i przez chwilę mam spokój z pewnymi elementami ekwipunku.
-
Nie wiem, czy kojarzysz, ale w trójce wprowadzono system balansu zasobów (amunicji i medykamentów). Jeśli masz czegoś za dużo, to później mniej znajdujesz. Stroniłem od walki a i tak konkretnej amunicji na bossa zabrakło. Po skończeniu trylogii poszperałem trochę na YT w celu wyklarowania paru rzeczy i natrafiłem na kanał TwinPerfect. Kolesie są nielubiani w internetach za bezkompromisowe podejście do spekulacji i opieranie się jedynie na informacjach z gry/wywiadach z autorami. Dla mnie świetne materiały - polecam
-
20h gry za mną i jest malinowo. Zrobiłem sobie chwilową przerwę od przygody na zabawę w kasynie. Parę mniejszych wygranych i wreszcie grubsza ryba: 30 minut później 200k piechotą nie chodzi Zakupiłem co lepsze precjoza za tokeny i ruszam w drogę - potwory, bójcie się.
-
Wreszcie ubiłem to monstrum: Już od dawna słyszałem, że jest to wymagająca walka, więc się stosownie przygotowałem. Mimo chomikowania czego się da i tak musiałem się nieźle napocić. Problemem były płomienie, których nie umiałem unikać (nie wiedziałem, że da się strafe'ować w tej grze XD). Ostatecznie zużyłem wszystko, co miałem i ledwo dysząc, rzuciłem się z kataną w łapie na bossa. Parę cięć i ulga - God został pokonany. Sama gra jest RE-WE-LA-CYJ-NA! Świetna protagonistka, gęsty klimat, dobre domknięcie fabuły z jedynki, masę niepokojących widoków. Grafika jak na swoje lata najwyższa półka, takie cuda na poczciwej czarnuli, muzyka - miodzio Tym bardziej smuci fakt, że kolejne odsłony (nie liczę 4, bo to raczej eksperyment) w ogóle nie rozumiały serii. Nieudolnie powielając wątki, potwory, to raz skupiały się na walce innym razem na pseudo eksploracji - całkowicie gubiły clou Cichego Wzgórza. R.I.P Silent Hill... Poniżej mój mierny wynik (starałem się wszędzie zajrzeć w celu zgłębienia fabuł):
-
Całkowitej kontroli (jak na razie) brak, ale wraz z poziomem dostajemy parę fajny umiejętności, które użyte z głową znacznie ułatwiają wykucie rynsztunku +3. Większość stuffu mam +3, parę dosłownie rzeczy +2. Co do kradzieży - znacie jakieś stworki warte oskubania po uzyskaniu statku? Wcześniej polecam tego Miśka z Mount Huji (Tough Guy Tatoo na tym etapie gry wymiata) oraz te króliki w maskach (druga para rękawic do kradzieży bardzo przydatna, zwłaszcza +3).
-
Rozumiem, że zabawa w kowala ostatecznie staje się irytująca? Bo ja na razie bawię się setnie przy tej mini gierce. Sam schemat wkraczania w nową lokację -> eksploracji (szukam "świecuszek", skrzyń, tarcz) -> walki z każdym nowym komicznym stworem (sprawdzam od razu, co można ukraść*) -> powrotu do obozu i wykuwania ekwipunku +3 daje masę radochy Nie wiem, o co wam chodzi z tym dubbingiem, bo do tej pory drużna (mam 5 osób) brzmi świetnie - nawet "Freddie Mercury" przestał mnie tak irytować. Sir Jasper też super - wypisz wymaluj Jaime Lannister. Zdarzają się słabsze głosy, ale najważniejsze, żeby główna obsada brzmiały dobrze. * - sama kradzież jest wreszcie efektywna (Udręka Yangusem w VIII), a że uwielbiam zdobywać wcześniej ekwipunek, to potrafię nieźle w to wsiąknąć.
-
Post pod postem, ale jest ku temu okazja. Otóż zgodnie z przyjęta zasadą "0 grindu" przystąpiłem do kolejnego bossa. Cóż to była za walka! Potwór miał naprawdę niezłe triki w zanadrzu (confusion, atak obszarowy po ~30dmg skutkujący oślepieniem, krytyk po ~70dmg oraz kasap). Łooo matko - sporo tego Ale nie ma tego złego, drużyna miała swoje asy w rękawie - Veronica i jej debuffy pozwoliły utrzymać bestię w ryzach, natomiast Hero oraz Erik (6xdmg na śpiocha = ~200dmg! ) skutecznie uszczuplali ogromny zapas życia potwora. W całej tej taktyce był jednak mały szkopuł... ten %$#%~! pedzio za każdym razem budził bossa Dobrze dobraną strategię pod całkiem zgrabnie skonstruowaną walkę niweczył sterowany przez AI imbecyl. Gdyby nie Sylvando rozjechałbym kreaturę za max drugim podejściem, a tak męczyłem się niemiłosiernie. Efekt jednak mógł być tylko jeden: Od czasów DkS]|[ dawno nie odczułem podobnej satysfakcji PS unik ledwo żywej Sereny (8% evasion z kostiumu tancerki+3 i trickstera +3) po śmiertelny ataku bossa - bezcenne
-
Nie przemawia do mnie tego typu krytyka. Ostatni "duży" DQ miał premierę 14 lat (sic!) temu - oceniając rozwój serii pomiędzy tymi dwoma tytułami zmieniło się na tyle dużo, aby docenić powiew świeżości i na tyle mało, aby poczuć się jak w domu. Nie czytam recenzji, poradników, nie oglądam lets playów i bawię się przednio.
-
Tylko poziom - w tamtym momencie żaden skill nie zwiększyłby mojej defensywy, a problemem przy obecnym poziomie było przeżycie tury (jeśli obaj szefowie obrali za cel jedną postać, to kaplica). Poziom 10, trzeci boss ubity (za drugim razem). Kolejna wymagająca walka - niby 4 vs 4, ale brak kontroli nad dwójką postaci dał się we znaki. Jest wyzwanie i to mi się podoba. Zawsze lubiłem strategie w serii, status "sleep" pozwala na bardzo wiele Przykiszone skille spożytkowałem u Hero na Zap i teraz zacznie się rzeź
-
Zacząłem od początku z mocnymi stworkami/mniejszym expem/blokadą ucieczek. Diabołek pękł dosyć prędko: Drugi boss sprawił mi więcej problemów (~6 podejść), z uwagi na niski poziom - tu jest screen po walce i lvl-upie. Ogólnie 0 grindu, widzę nowego potworka na mapie, to atakuję. Ganiam w znalezionym ekwipunku oraz wykutym z kuźni (+2,+3), tak na dobrą sprawę jeszcze nic nie kupiłem w sklepie (nawet nie dodałem żadnego skilla postaciom). Erik (mimo beznadziejnego imienia, co jest w sumie znamienne dla serii) jest świetnie zdubbingowany - można go polubić Największy do tej pory minus - motyw z "mapy świata", chyba najgorszy w historii DQ.
-
Taaa - Gejzer potrafił przywalić dwa razy z rzędu i to całkiem mocno.
-
Założyć strój Hero z VIII części i poganiać po soczyście zielonej polanie - bezcenne Granie bez mocniejszych stworkow/mniejszego expa dla kogoś, kto miał styczność z serią mija się z celem - gra jest bardzo łatwa (początek wspomnianej "Ósemki" przy "Jedenastce" to istny hardkor.) Sam zastanowię się przy kolejnym podejściu nad zablokowaniem sklepów.
-
Dla mnie to była swoista wisienka na torcie. Ta ulga kiedy za XXXXXX runem wypadł upragniony kamień - bezcenne Były to czasy studenckie, to nie narzekałem w sumie na natłok zajęć. Z perspektywy czasu uważam, że kto sam nie znalazł Pure Bladestone, ten nie jest prawdziwym fanem Soulsów PS przy kolejnej platynie ktoś z forumka dropnął mi tego sukinsyna, przy trzeciej natomiast wyleciał mi jakoś bardzo szybko.
-
To była przygoda. I pomyśleć, że nigdy nie przebrnąłem przez czwarty krążek...
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
stoodio odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
40 gier wszech czasów w Pixelu - abstrahując od wyboru tytułów, czytam o Falloucie i ten Deadmeat mnie normalnie rozwalił. Co one czasem ćpią, to głowa mała -
Sam art też jest fatalny - bida jednym słowem.
-
Według mnie kogoś poniosło. Ogólnie jak w przypadku większości retro stuffu (jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi) aktualna wartość wynosi tyle, ile ktoś jest w stanie zapłacić. Stan całości bez szału, musiałby się trafić jakiś uparciuch, żeby coś więcej wyciągnąć z tego zestawu.
-
Dobra wszelakie z ostatnich tygodni - jest w co grać oraz co poczytać
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
stoodio odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
A to fajno. Myślałem, że tak po prostu z tej nostalgii ci walnęło na łeb i czytasz o starych dobrych gierkach miast w nie grać Ja natomiast zacząłem zbierać guidebooki do których się śliniłem za czasów PS2 - mapki w SH2, opisy przedmiotów z KH2, bestiariusz z DQVIII, ba - nawet opisy postaci i ciosów z SC][ - lodzio miodzio. -
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
stoodio odpowiedział(a) na metalcoola temat w Graczpospolita
I co ty z tym robisz, Grzybie?