Tak jak wspomniałem wyżej - gra ukończona. Czas na podsumowanie przygody.
Trzeba sobie powiedzieć jasno, że Blizzard pierwszy raz w historii zagrał asekuracyjnie - każde kolejne Diablo było pewnego rodzaju rewolucją, różniącą się diametralnie od wcześniejszej częsci - tutaj mamy ewidentne podążanie śladem przetartym przez poprzednika. Niestety albo stety * Diablo IV zbudowane jest na mechanikach znanych z niesławnej trójki. Klimat się zmienił - pełna zgoda, oprawa odcina się od pastelowego starszego brata, ale trzon gry, jakim jest mordowanie hord potworów połączone z gromadzeniem niezliczonych precjozów, jest bliźniaczo podobny (jeśli nie tożsamy) z (nie)lubianą ]|[. Można się oszukiwać, wyliczając liczne nowinki, ale fakty są takie, że sam gameplay jest oparty o te same generatory/spendery/cooldowny, statystyki oraz inventory bazują z drobnymi zmianami na uproszczonym schemacie poprzednika, itemizacja (co za głupie słowo) wraz z modelem craftingu i socketów podąża utartą ścieżką, rozwijając ją nieco o mniej lub bardziej trafione pomysły. Podsumowując - gra się w to, nie jak w Diablo I, Diablo ][ czy Diablo IV (V, VI etc.), tylko trójkę właśnie. Trójkę okraszoną otwartą, rozległą mapą, którą możemy przemierzać horyzontalnie oraz wertykalnie a nawet konno, trójkę urozmaiconą licznymi (powtarzalnymi fhuhu) aktywnościami, wreszcie trójkę skąpaną w gęstym klimacie beznadziei. Ale jednak trójkę.
Osobiście mam z tym kłopot, bo do samego końca liczyłem na nowy, świeży rozdział. Cóż, może za koleją dekadę...
Po tej słodko-gorzkiej syntezie garść luźnych myśli w nieco podobnym tonie:
Graficznie jest super - to najświeższy aspekt gry, który ukazuje nową jakość, trochę słabe są scenki na silniku z ambicją to bycia cinematikami. Kraina jest różnorodna, choć oczywiście wyeksploatowane do granic możliwości miejscówki wracają (ach te pustynie);
Muzyka ma swoje momenty - szczególnie pierwszy region, dalej forma raczej spada (są jednak smaczki w postaci kultowych motywów z poprzednich części), chętnie zagłębię się w ost;
Fabuła, a raczej początek intrygi oraz finał, jest naprawdę solidna - środek z uwagi na otwartość świata, został rozwleczony i okaleczony nijakością;
Nowa obsada dała radę - szczególnie Główna Zła oraz Lorath - ironiczny, zgorzkniały a przy tym dużo ciekawszy Deckard Cain, fanatyczna Parva też in plus (ta animacja sprzed finału - ciareczki). Gorzej z resztą Iranius vel Izual, Neyrelle vel Leah, fanserwis ze starym znajomym taki trochę nietrafiony (już chyba nie mieli kogo wygrzebać XD). Wilk z początku okazał się tym, kim myślałem, że jest i bardzo dobrze;
Powrót druida z dwójki REWELACJA - tym razem nie trzeba się jednak rozdrabniać (wilkołak czy niedźwiedziołak a może żywioły?), niby przerabiana już klasa a jednak zaskakuje;
technicznie było (do wczoraj) naprawdę solidnie - nie nasiedziałem się w kolejkach, internet mam lichy a w trakcie kampanii serwery nie dały mi się zbytnio we znaki;
Wspomniane wyżej nowinki ogólnie na plus - otwarty świat ma swój urok, punkty eksploracyjne trochę pokraczne - ileż razy w pospiechu zlazłem z wysokości, po czym klikając dash, wdrapałem się z powrotem na górę, koń jest przymulony - nie za prędki, blokuje się na mobkach (w przeciwieństwie do dasha), nie potrafi się wspinać, kapliczki Lilith w porządku; idea i wykonanie worldbossów - miodzio, każdy szefo to epicka potyczka (co istotne nie jest to mashowanie buttonów jak w np. legionach, taktyka i realizacja owocuje brakiem zgonu w 15 minutowej walce);
Losowość właściwości legend niby ok, ale jest tego za mało i za szybko mamy przesyt różnych opcji - w żadnym wypadku nie jest to wyjątkowe doznanie;
Skalowanie się potworów oraz ekwipunku to najgorszy kierunek, jaki można było obrać - nie ma szans na znalezienie czegoś cennego na początku gry, wszystko to chwilowy junk, dopiero dalej będziemy rollować do usranej śmierci właściwości itemów; same przedmioty też nie zapadną nam szczególnie w pamięć - do tej pory pamiętam mój pierwszy Dreamflange w jedynce i jego wpływ na mojego Sorcerera, o dwójkowych SoJach na normalu, rune huntingu i JMODach nie będę nawet wspominał - zupełnie inne doświadczenie;
dramy z mikrotransakcjami nie zamierzam oceniać - w ogóle mnie to nie dotyczy;
Reasumując, Diablo IV w mojej ocenie nie jest materiałem na grę na lata (syndrom trójki). To jest dobra gra a jednocześnie kolejne przeciętne Diablo, Blizzard stracił odwagę albo chęci do podjęcia próby otarcia się o geniusz. Kasa się będzie zgadzać, sukces komercyjny jak najbardziej osiągnięty (do czego sam świadomie przyłożyłem rękę), jednak historia umieści część czwartą w stosownym miejscu. Kupiłem wersję Ultimate z wczesnym dostępem, ale szczerze przyznam, że nie widzę się tutaj za rok, dwa czy pięć. Nie zamierzam ganiać za tymi nijakimi przedmiotami, gdyż mnie ta forma na dłuższą metę nie odpowiada.
W jedynkę oraz dwójkę gram do tej pory, czwórka po sprawdzeniu wszystkich atrakcji zostanie zawieszona na kołku tuż obok trójki.
Zawiało pesymizmem, więc dla równowagi zaznaczę, że obecnie ruszam z jednym słusznym trybem - czyli HC, zamierzam wycisnąć wszystkie pokłady miodu z tego plastra
Moja ocena:
Z góry dziękuję za lekturę
* - niepotrzebne skreślić