Korelacja między intensywnością wątków woke a jakością tworów jest dosyć wyraźna. Najlepiej widać to w serialach, szczególnie Netflixa. Polecam np. Anne with an E jako case study i ewolucje wątków feministycznych z sezonu na sezon. Im intensywniejsze, tym scenariusz bardziej leci na pysk.
Nie chodzi o to, że wątki LGBT są złe same w sobie, ale jest po prostu zbyt dużo produkcji, którym obniżeniu ogólnej jakości scenariusza bardzo często towarzyszy zwiększenie nacisku na elementy woke. Nie wiem jak to dokładnie działa, ale opcje widzę dwie.
Albo stopniowo zwiększający się nacisk z góry od zarządu, żeby wciskać te elementy (nieistotne czy z powodów marketingowych czy ideologicznych) i podcinanie wartościowym twórcom skrzydeł (nie rób tego bo kogoś urazisz, nie rób tamtego bo będzie drama, dodaj taki wątek, dodaj taką postać etc.)
Albo oddawanie produkcji w ręce ludzi, którzy nie mają talentu, ale dostają pracę, bo bo mają w CV dużo woke bzdur, które sami chcą promować. Nie są w stanie stworzyć nic wartościowego, bo żyją w swojej woke bańce przez pryzmat której oceniają świat i promowanie woke to dla nich jedyny sposób na wykreowanie czegoś, co jakkolwiek kogokolwiek poruszy.
Co tez nie znaczy, że każdy woke twórca to beztalencie. Twórca Celeste jest transem i stworzył peak gierkę. I nie musiał kompensować jakości zarówno gameplayu jak i scenariusza woke bzdurami.