The Walking Dead
Możecie sobie mówić, że samograj, że technicznie słabe, że bla bla bla, ale i tak nie zmieni to faktu, że to właśnie ta pozycja była najbliżej wywołania u mnie łez. I naprawdę dużo nie brakło, bo oczy już miałem mokre i grymas na twarz chciał wskoczyć. Ograniczenie gameplayu kosztem fabuły to jest strzał w dziesiątkę dla tego developera i imo powinien powstać jakiś oddzielny podgatunek specjalnie dla takich gier(bo nie chce żeby zastąpił klasyczne przygodówki). Niech sobie istnieje i niech służy do opowiadania nieliniowych historii, do takich właśnie, interaktywnych seriali. Jednak podejmowanie własnych decyzji i patrzenie jak mają one wpływ na bieg wydarzeń i na to jak postrzegają nas inni ma moc i BARDZO różni się od oglądania zwykłego serialu. O wiele bardziej można się zżyć z bohaterami i często wyrażać swoje emocje, czego serial nigdy nam nie zaoferuje(a ile razy chciałem zniszczyć jakąś postac w serialu... tutaj często gra mi daje okazje). I choć technicznie jest raczej słabawo, gameplayowo także, to kompletnie mi to nie przeszkadza. Fabuła i twisty w niej zawarte, bohaterowie i możliwość uzewnętrzniania naszych emocji czy to przez mowe czy przez czyny sprawiają, że gra jest po prostu przeżyciem, w które się wciągasz o wiele niż w czymkolwiek innym. I dlatego też ciężkie sceny potrafią nas dotknąć o wiele łatwiej niż w serialu czy filmie. Tzn, przynajmniej mnie. W heavy raina nie grałem, więc nie mam porównania, ale the walking dead mnie po prostu zniszczyło i zafundowało najbardziej emocjonalną i wciągającą fabularnie przejażdżkę ze wszystkich gier. Żaden MGS, żaden final, żaden rpg, tylko ta właśnie gra. Nie twierdze tutaj broń boże, że ma najlepszą fabułę ze wszystkich gier czy coś... po prostu uderza we właściwe miejsca, jest ludzka, bez tony patosu + my mamy na nią wpływ(a raczej na jej detale). Dwóch mocarnych scen z tej gry(na pewne wiecie o ktore mi chodzi) nie mogę wyrzucić z głowy i do dziś mam niesamowitego doła, zwłaszcza po tej drugiej. Mam ja teraz przed sobą w wyobraźni i czuje jak łzy zbierają mi się oczach. I shit you not. Ostatnia gra, która tak wpłynęła mi na psychę to the longest journey, ale tam to był wielki smutek i dołek bo gra i wielka przygoda april ryan się skończyła. Nazwijcie mnie nienormalnym, ale takie mam odczucie po tej grze i bez zawahania wystawiam jej 10/10, bo żadna inna nie wpłynęła na mnie tak bardzo. Czekam na 2 sezon bardziej niż na cokolwiek.