Skocz do zawartości

Dahaka

Użytkownicy
  • Postów

    3 953
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez Dahaka

  1. Dahaka

    Super Mario Odyssey

    Czysta, brudna prawda użytkowniku Pupcio
  2. Poza paroma kasztanami, które skończyłem dla zasady, to większość to minimum dobre giereczki.
  3. Rok temu pisząc takiego posta miałem na koncie 33 gry, w tym jest to szałowe 44 Czyszczenie backlog weszło na pełnej piździe. 1. Etrian Odyssey IV – fajny dungeon crawler, w którym sami rysujemy sobie mapę. Niby najłatwiejsza część serii, a I tak potrafiła dać w kość. Fabuła do śmietnika, ale gameplay cacy. 2. Shantae and The Seven Sirens – seria niespecjalnie ewoluuje, ale jak komuś brak metroidvani w życiu I najlepsze pozycje gatunku ograł, to można poszpilać. Przyjemnie, kolorowo, z humorkiem. 3. Inscyrption – baaaardzo fajna karcianka, która w pewnym momencie zaczyna za bardzo kombinować z formułą I się trochę wszystko w niej rozjeżdża. Niemniej I tak polecam zagrać. 4. Kaze and The Wild Mask – przyjemna platformóweczka inspirowana donkey kongiem. Szału nie ma, ale gra się przyjemnie, idealna na przerwę między dużymi tytułami. 5. Death’s Door – trochę kasztan, który dostał dobre recenzje nie wiem za co. Walka słaba, eksploracja nudna, ledwo skończyłem. 6. Theatrhythm Final Fantasy: Curtain Call – gra rytmiczna z muzyczka z finali. Musze mowic wiecej? Gameplayowo ogolnie bez szalu, ale no muzyczka z finali I innych gierek SE to jest miodzik na uszy, wiec gra się i tak fajnie. 7. Doki Doki Literature Club – symulator randkowy z twistem. Niby spoko, ale zanim dotrzemy do mięska, to trzeba przebić się przez obrzydliwie nudne szkolne życie postaci, a samo mięsko to max 20% gry. Czyli nie warto. Zwłaszcza, że dalej na liście jest pozycja, która wykorzystuje najciekawsze motywy z tej gry w o wiele lepszy sposób 8. Solar Ash – fajne poruszanie się, reszta nuda. Czyli troche jak Spiderman. 9. Ape Escape – taka sobie platformówka, która była swoistą reklamą analogów. Szczerze mówiąć, to jest pierwsza i ostatnia gra, w której widziałem tak zróżnicowane wykorzystanie gałek – machanie mieczem w stronę, w którą wychylisz gałkę, używanie dwóch gałek do kierowania dwiema rzeczami jednocześnie, kręcenie nimi podczas skoku żeby odpalić śmigło i wznieść się wyżej. Całkiem spoko koncepcyjnie - w praktyce szybko staje się upierdliwe. Reszta aspektów gry jest przeciętna. 10. Elden Ring – mesjasz, któremu brakło trochę istotnych szlifów (mniej recyclingu, lepszy balans, śnieżne etapy gry wyraźnie słabsze). Niemniej gra i tak jest szalenie imponująca pod względem stosunku ilości do jakości. 11. Journey – przyjemne audiowizualne doświadczenie, ale dupy nie urywa. 12. Planscape: Torment – o jenysiu, jak się męczyłem z tą grą. Granie w nią było okropne, zwłaszcza wszelaka walka. Fabuła natomiast jest taka, że grasz i w sumie nic specjalnego, kończysz, lecą napisy, zaczynasz rozmyślać o tym, o tamtym, i w końcu dochodzisz do wniosku: "ale to było kurwa dobre". Zdecydowanie slow burn dla mnie, ale jakościowo jest to poziom dobrej powieści z dużą ilością ciekawych dialogów. Niemniej Disco Elysium stawiam nieco wyżej. 13. Chicory: A Colourful Tale – gierka, którą wielu skreśli bo a pierwszy rzut oka wydaje się być jakąś kolorowanką dla czterolatków. Nie jest. Jest dobrze napisaną, uroczą gierką z przyjemnym eksploracyjno-zagadkowym gameplayem. 14. Zero Escape: Virtue’s Last Reward – escape roomowy visual novel – fajna gierka, zarówno gampleyowo jak I fabularnie, ale troche przegadana. Pod koniec łeb paruje od próby ogarnięcia o co chodzi, ale trzyma się to w miarę kupy. 15. Zero Time Dillema – grając miałem wrażenie, że to po prostu niechlujny zlepek pomysłów, na które nie starczyło czasu w poprzedniej części. Zdecydowanie najgorsza część trylogii, ale ma kilka fajnych momentów. 16. New Super Lucky’s Take – klasyczna platformówka 3D – oryginalności jej brak, ale gra się przyjemnie, podobnie jak wspomniane wcześniej Kaze. 17. XIII – bardzo prosty komiksowy FPS, który nie robi niczego szczególnie dobrze, no ale fajnie się biegnie przez plansze I strzela do ludzi, bez zbędnego kombinowania (czasami się można poskradać). 18. Full Throttle – gra na 3 godziny, klasyczny point and click, nic ciekawego. 19. Eternal Darkness – mega klimatyczna gierka w sosie lovecraftowego horroru, ciekawa praca kamery (jak na tamte czasy), fajna fabułka, dobra graficzka, przyjemny gameplay I ciekawy gimmick ze wskażnikiem obłędu, który powoduje, że nie tylko nasza postać zaczyna wariować, ale i sam gracz. Walczymy z wrogami, których nie ma, na ekranie zaczynają chodzić robaki, gra się freezuje i inne tego typu zabiegi przedzierające się przez czwartą ścianę. Robi się to oczywiste i przewidywalne dosyć szybko, ale patent i tak ciekawy i fajnie buduje dobry klimat. 20. Bravely Default – fabularnie kasztan, eksploracja znikoma, ale system walki to o jenysiu, zaryzykuje stwierdzeniem, że chyba najlepszy w jaki mi dane było grać w jRPGach. W pakiecie z elegancką muzyczką sprawił, że bawiłem się wyśmienicie przez 50 godzin. Końcówkę gry to chyba po pijaku ktoś projektował, bo takiego festiwalu recyclingu dawno nie widziałem. 21. Hitman 2 – jak jedynka, tylko mapy odrobinę ciekawsze. Chociaż generalnie doszedłem do wniosku, że są za duże. Czasami czułem się, że jedna mapa to tak naprawdę dwie, tylko połączone ze sobą. Niepotrzebnie, lepiej żeby były mniejsze, ale więcej. 22. Suikoden V – no taki suikoden 2, tylko gorszy. Fabuła bardzo fajna, ale końcówka zawiodła. Zbieranie postaci równie rajcujące, co w częściach na PSX. Niektóre z nich miały dosłownie po 10 linijek dialogowych na całą grę, a I tak były ciekawsze, niż większość tego co serwują obecne jRPGi. 23. Baten Kaitos – czułem się jakbym grał w jednego z klasycznych jRPGów z PSXa. No dobre to było, i nawet karciankowy system walki mi się spodobał. Fabuła taka sobie, widać, że pisana pod młodszą widownie, ale ma kilka fajnych momentów. 23.5. Baten Kaitos: Origins – zacząłem, ale nie skończyłem, bo system walki nie podszedł mi do tego stopnia, że nie chciało mi się w to grać. Niemniej jakość dialogów znacząco wzrosła, fabuła była dzięki temu ciekawsza, przynajmniej na tyle ile byłem w stanie zobaczyć. 24. Immortality – ciekawy koncept, czasami zaskakuje, bardzo dobrze zagrane. Fabularnie jadnak przekombinowane. 25. What Remains of Edith Finch – jedyny simulator chodzenia, który udało mi się skończyć i się nie zrzygać z nudów. Spoko historia, fajny klimat I kilka naprawdę udanych, kreatywnych sekwencji. Jedna jest wręcz wybitna i dla niej polecam gierkę skończyć każdemu. 26. Okami – banderas, co tu dużo mówić. Nie ma drugiej takiej gierki na tej planecie, więc przygoda obowiązkowa dla każdego, kto choć trochę lubi zeldopodobne pozycje (aczkolwiek zagadek tutaj wiele nie ma). 27. Ape Escape 2 – taka jedynka, tylko ładniejsza. Czyli meh. 28. Phoenix Wright: Duel Destinies – główne sprawy, czyli 1,4 I 5 tworzą jedną, bardzo fajną całość. Natomiast sprawa 2 I 3 to męczące fillery niskiej jakości. Niemniej obsada ekscentrycznych postaci nie zawodzi I trzyma poziom trylogii, animacje są śliczne, a humorek całkiem ok. 29. Pathologic 2 – niesamowita gierka, wspaniałe doświadczenie, ale nie dla wszystkich. Tutaj napisałem więcej https://www.psxextreme.info/topic/96750-własnie-ukonczyłem/page/413/#comment-5041528 30. Danganronpa – kto grał w gry spike chunsoft, ten wie czego się spodziewać. Kolorowe anime postacie I zakręcona fabuła posypana jakimś tam gameplayem, który w sumie jest średni, ale angażuje na tyle, żeby sie nie znudzić za szybko czytaniem. 31. Omori – gameplay taki sobie, ale fabula i humorek potężnie wynoszą całość do góry. Więcej tutaj: https://www.psxextreme.info/topic/96750-własnie-ukonczyłem/page/417/#comment-5051649 32. Gone Home – niesamowite badziwie (wiecej w linku powyżej) 33. A Short Hike – najbardziej kompletna gra, która trwa tylko dwie godziny (więcej w linku powyżej) 34. Legend of Zelda: Majora Mask – spoko motyw rogalikowy z time loopem, chociaż czasami dawał się we znaki I był upierdliwy. Ciekawe eksperyment ogólnie, ale wole klasyczne zeldy. 35. Firewatch – meh, grało się całkiem przyjemnie, ale zakończenie gry jest tak niesatysfakcjonujące i nagłe, że pozostał tylko niesmak. 36. Supraland – Zeldowo-Metroidovo-Portalowa mieszanka z genialną eksploracją. Więcej tutaj: https://www.psxextreme.info/topic/96750-własnie-ukonczyłem/page/419/#comment-5058392 37. OneShot – prosta przygodówka, która robi to co wyżej wspomniane doki doki, tylko znacznie lepiej. Polecam ograć na PC jak coś, bo na konsoli kilka fajnych bajerów jest pominięte. Fabuła jest zaledwie ok, ale tutaj bardziej chodzi o zabawę medium, więc jeśli lubicie takie rzeczy, to polecam. 38. Vampie Survivors – no fajne, ale szybko mi się znudziło, bo za łatwo. 39. Lunistice – prosty platformer, w którym biegniemy do przodu, skaczemy i w sumie tyle. Nie ma tu wielkiej filozofii, gra jest naprawdę prosta w założeniach I idealnie się nada na chwilę relaksu. 40. Killer 7 – co za pojebana akcja. Nie mam pojęcia o co chodzi w tej grze, ale wzroku oderwać nie mogłem, bo wszystko było tak intrygujące. Sposób sterowania postacią niespotykany w żadnej innej grze, Suda i Mikami chcieli zrobić coś zupełnie nowego I wyszło tak, że jedni nienawidzą, a inni kochają. Czyli warto się zainteresować. 41. Stray – fajny klimat, poza tym nuda. Czułem się jakby granie kotem nie miało żadnego przełożenia na resztę gry, tylko twórcy stwierdzili, że lepiej się sprzeda niż jakby dali jakiegoś pasującego do świata robocika czy coś. 42. System Shock 2 – no taki bioshock, tylko sci-fi I z bardziej rozbudowaną możliwością rozwoju postaci. Przeszedłem połowę, bo potem mi się znudziło – miejscówki zbyt podobne do siebie, a gameplay przestał się rozwijać czy zaskakiwać. Ale jak na rok powstania, to potężny tytuł i zestrzał się bardzo dobrze. 43. Death Stranding - ([bardzo] mocno) nieoszlifowany diament. Chyba z 15-20 godzin mi zajęło, żeby się w to porządnie wkręcić (skończyłem w 55h). Niektóre rzeczy są słabe lub średnie, niektóre bardzo dobre, a od czasu do czasu przekrada się ten pierwiastek geniuszu, więc mam nadzieje, że dwójka będzie podobna w założeniach, ale porządnie dopieszczona. Chciałbym doświadczyć tej formy gameplayu w lepszym wykonaniu. Tak czy siak, potężnie szanuje kojime za próbowanie czegoś nowego, nawet jeśli nie wyszło idealnie. Tego nam trzeba w tej branży. 44. Tinykin -fajne, ale w zasadzie każdy poziom to jest praktycznie to samo, zagadek nie ma, skakanie nie sprawia wyzwania, eksploracja dobra. Nie ma tu żadnego wyzwania, więc po 3 godzinach byłem już znudzony i resztę musiałem wymęczyć.
  4. Dahaka

    Death Stranding

    Zbudowałem drogę wydając dużo materiałów, poszedłem robić order, ale złapał mnie BT i mi sie nie chciało walczyć, więc wczytałem sejwa, żeby zacząć od nowa. Droga zniknęła, materiały także Przepadły?
  5. chlopaki czy pierwsze life is strange jest warte zachodu czy to jakies gowno dla nastolatkow?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  8 więcej
    2. 20inchDT
    3. Krzysztof93

      Krzysztof93

      szkoda czasu.
      Chyba, że za rok idziesz do liceum to spoko :dunno: giercuj sobie.

  6. Dahaka

    własnie ukonczyłem...

    Fundament jest bardzo dobro, no ale jak chlopaki mowia - contentu malo. Mnie sie szybko znudziło.
  7. Dahaka

    Vampire Survivors

    Ja koniec końców odblokowałem z 80% zawartości, ale jednak fanem gierki nie jestem. Za łatwa jest i szybko sobie uświadomiłem, że nie ma tu nic ciekawego, kolejne odblokowane rzeczy niewiele zmieniają w rozgrywce, nie ma żadnej "jakościowej" satysfakcji, tylko dopaminowy ściek niskiej próby. W pewnym momencie to już nieważne co wybierasz bo i tak będziesz niszczył wszystko na swojej drodze. Spoko opcja na telefon jak potrzebujesz zabić 20-30 minut, ale nic poza tym. Issac to jednak minimum ze dwa poziomy wyżej.
  8. Też zacząłem FPSa z tych czasów, tylko nieco bardziej RPGowatego, czyli System Shock 2. Gra to właściwie Bioshock, tylko bardziej złożony i w nudniejszym settingu. Gameplayowo to nawet lepiej niz w Bioshocku jest, bo więcej statystyk i planowania rozwoju postaci oraz zarządzania ekwipunkiem. Gra jest dość trudna nawet na normalu, więc trzeba z głową do wszystkiego podchodzić, a nie lecieć na pałe. Bawię się wspaniale i polecam, bardzo dobrze się zestarzała.
  9. Kolejny legancki kanał o gierkach w kontekście psychologicznym. Polecanko.
  10. Chłopaki się już przewinęli gdzieś na forumku, ale zarzucę jeszcze raz, bo są świetni. Robią video-podcasty, w których analizują stronę fabularną gier i mają często mnóstwo ciekawych komentarzy i obserwacji. Przerobili już takie gierki jak MGS, Xenogears, FF Tactics, 8 i 10, Nier, Vagrant Story, Hellblade, Undertale, Xenosaga i Mass Effect, a teraz zaczynają Silent Hill 2. Polecam mocno.
  11. "Na chwilę" to dobre określenie. Po paru runach i odblokowaniu/kupieniu kilku rzeczy strategie przestają mieć znaczenie. Nie ważne co wybierałem, i tak mieliłem wszystko na swojej drodze za każdym razem dochodząc do końca poziomu. Gra jest miernie zbalansowana, synergie są dosyć ubogie w porównaniu do innych gier z gatunku. Generalnie po początkowych zachwytach wychodzi z tego zwykły średniak, który nie wymaga ani myślenia, ani skilla.
  12. Dahaka

    Konsolowa Tęcza

    Nic dziwnego, skoro po dwóch latach obecnej ciągle jedną nogą siedzimy w poprzedniej.
  13. Dahaka

    Jaki masz backlog?

    Dwa i pół miesiąca minęło a backlog uszczuplił sie o 20 pozycji, bo obecnie mam ich 67 Dużo gier oczywiście wyleciało, bo stwierdziłem, że jednak szkoda na nie czasu. Ja przyznam, że w sumie gonie króliczka i chcę mieć to już z głowy i grać tylko w bieżące rzeczy, ale to nie znaczy, że granie sprawia mi mniej przyjemności, albo że się zmuszam. Granie w gry stało się nie pracą, a grą w samą sobie, bo jednak dalej robię to tylko gdy mam ochotę (a zazwyczaj mam) A usuwanie kolejnych tytuły z listy to strzał dopaminki na miarę wbicia nowego poziomu czy wykonania fajnego questa
  14. Fiagro w tej chwili zmien avatar bo cie ciagle myle z Rozim

    1. Pokaż poprzednie komentarze  5 więcej
    2. mugen
    3. 20inchDT

      20inchDT

      figaro bardziej uzyteczny, bo czasem napisze fajne posty jak o kimchi czy kielkach, a grubas tylko co zeżarł.

    4. oFi

      oFi

      oboje rakowy kontent więc dać do ignora i spokój :asax:

  15. Dahaka

    własnie ukonczyłem...

    Supraland Supraland to raj dla fanów metroidovaniowej eksploracji i zeldowych zagadek. To zdanie wystarczy, żeby każdy mógł stwierdzić czy to gra dla niego i nie ma w tym przesady. Zarówno eksploracja jak i zagadki są na bardzo wysokim poziomie, więc jeśli lubicie te dwa aspekty w grach, to bez zawahania mówię, że jest to dla was must have. Struktura gry jest taka, jak się można po metroidvani spodziewać - idziemy do przodu, skaczemy, klepiemy mobki, rozwiązujemy zagadki, zdobywamy nowy itemek, który otwiera dostęp do nowych lokacji, backtrackujemy trochę, dostajemy się do poprzednio niedostępnych miejsc w starych lokacjach i lecimy dalej. Eksploracja w grze jest powiedziałbym wręcz wybitna. Skrzynki ukryte są wszędzie i każda z nich zawiera coś cennego. Nie ma tutaj problemu z ostatniej zeldy, gdzie podjarani otwieramy skrzętnie ukrytą skrzynie by znaleźć w niej jakieś gówno, oj nie. Tutaj ZAWSZE znajdujemy coś przydatnego, czy to zwiększenie puli życia, zwiększenie obrażeń broni, zwiększenie portfela czy nawet unikalne upgrady naszych zdolności. Każda znajdźka wzmacnia w jakiś sposób naszą postać, więc motywacja do szukania nigdy się nie kończy. Mało tego - widać, że grę projektował ktoś, kto doskonale wie jak działa mózg gracza-eksploratora. Pamiętacie te momenty w grach, gdzie wskakiwaliście w jakieś dziwne miejsce wykorzystując mechaniki gry w kreatywny, acz niezaplanowany przez desingerów sposób, myśleliście, że właśnie znaleźliście jakiś sekret, a kończyło się tym, że lądowaliście w miejscu z paskudnymi teksturami i wypadaliście za mapę? Tutaj tak nie ma. Tutaj w takim miejscu zazwyczaj znajdziecie skrzynkę z kolejnym upgradem postaci. Może nie przez całą grę, żeby być szczerym, ale przez większość. Zagadki w grze są bardzo dobre, różnorodne, a nie na jedno kopyto, wykorzystują w kreatywny sposób dostępne mechaniki, wymagają czasami manualnego skilla i generalnie przez całą grę nie nudzą ani na sekundę. Twórca absolutnie perfekcyjnie wyważył poziom trudności w moim osobistym odczuciu, zagadki rozwiązuje się sprawnie, ale sprawiają satysfakcję, czasami się zacinałem, ale koniec końców sam dochodziłem do rozwiązania. Nowe przedmioty wprowadzające kolejne mechaniki zawsze były ciekawe i świetnie dopełniały istniejący już asortyment, a ich synergia przy rozwiązywaniu kolejnych zagadek potrafiła zaskoczyć. Walka w grze jest poprawna, nic głębokiego, ot takie serious samowe klepanie mobków, ale przez ciągłe ulepszanie naszej postaci miło się do tego wraca, tylko po to, żeby zobaczyć jak silni się staliśmy. Pod koniec gry już trochę zaczynają mobki przeszkadzać, ale to mało mankament. Graficzka jest kolorowa, fabuła ledwo istnieje, humorek rusza kącikiem ust, muzyka stockowa, ale niezła. Ogólnie mega przyjemna gra, z fenomenalną eksploracją i świetnymi zagadkami na poziomie portala i zeld. Wymaksowanie zajęło mi 18 godzin i nie nudziłem się ani przez sekundę, cały czas jest żywo i kreatywnie, cały czas chce się zobaczyć co dalej. I całość zrobiona przez jednego człowieka. Szacuneczek. 9/10
  16. Dahaka

    własnie ukonczyłem...

    ogrywałem serie w zeszłym roku i 1:1 identyczne wrażenia, jedynka imponuje ale gra się w to bardzo ciężko, dwójka znacznie lepsza i gotg końcowe dwie godziny zostana ze mną na zawsze
  17. Może nie psuje całej gry, bo to tylko chwilowy element, ale kurwa mac jak ja nienawidze jak gra mi rzuca tego typu zgadke do rozwiazania: najbardziej wkurwiajacy typ zagadek i chodzenie na latwizne developorow. ha tfu
  18. Dahaka

    własnie ukonczyłem...

    Omori Wspaniała Undertale'owo-Motherowa gierka ze świetną, poruszającą poważne tematy fabułą, która oblana jest uroczym, głupiutkim humorem i dziecięcą fantazją. Gameplayowo jest zaledwie ok, turowy system walki nie porywa, ale też nie przeszkadza, ma swoje unikalne mechaniki, ale nie są one szczególnie ciekawie wykorzystane. Na minus to dosyć powolne tempo posuwania się głównej fabuły jak i samych walk. Nie powiedziałbym, że jest nudno, cały czas napotykamy coś nowego, ale to trochę jak dobre fillery w anime/monster of a week odcinki w serialu - nawet jak są fajne, to jeśli jest ich za dużo to zaczynają męczyć i chce się wrócić do głównego wątku. Całość zajęła mi 33 godziny, co jest ponadprzeciętnym wynikiem, ale tak mi się podobało, że lizałem ściany, gadałem z każdym NPCem, backtrackowałem w poszukiwaniu sekretów, robiłem wszystkie questy i generalnie próbowałem wycisnąć wszystko co się dało i stąd ten czas. Można ją ukończyć w 20h, jeśli odpuści się poboczne rzeczy, ale jeśli humorek i dialogi wam się spodobają, to polecam je robić i cieszyć się grą. Generalnie jeśli lubicie dobre historie, humorek, fajne dialogi i nie przeszkadza wam zaledwie poprawny gameplay, to serdeczenie polecam. Dla mnie 9/10 Gone Home Chyba prekursor walking simulatorów. Chodzimy po pustym domu i próbujemy się dowiedzieć gdzie się podziała nasza rodzina czytając różne notatki, listy i inne papierki. Gameplayowo nie ma tu nic, no ale taki urok tego typu gier, więc najważniejszym pytaniem jest - jak z fabułą? No i właśnie słabo. Bardzo słabo. Powiedziałbym wręcz, że najsłabiej ze wszystkich walking simulatorów w jakie grałem. Gra z początku wydaje się być zupełnie czymś innym niż faktycznie jest, buduje oczekiwania, które służą chyba tylko temu, żeby oszukać gracza i dać mu złudną nadzieję, że prowadzi to do czegoś ciekawego. I byłby to super, gdyby prowadziło, ale rzeczy w tym, że nie prowadzi. Autentycznie do niczego. Nic z tej gry nie wynika. Odwracanie oczekiwań nie służy niczemu, nie ma żadnej puenty, żadnego przekazu, żadnego ciekawego fabularnego zabiegu. Aż wam napisze w spoilerze o co chodzi, jak wam się nie chce poświęcać tych 2-3 godzin na ukończenie, a jesteście ciekawi: Ani wątek główny, ani poboczne rozterki innych postaci nie służą niczemu. Grało się ogólnie okej, środowiskowe opowiadanie historii na plus, no ale co z tego, skoro historia jest w zasadzie o niczym? 5/10 A Short Hike Najbardziej imponująca rzeczą w A Short HIke jest to, że trwa dwie godziny, a i tak jest pełnowartościową grą, po której ukończeniu czujemy satysfakcję. Mamy tutaj wszystko - fabułę o czymś, platformówkowy gameplay, rozwój postaci, side questy, zbieractwo, minigierki, wspaniałe poczucie progresu zdolności naszej postaci od "ledwo mogę wskoczyć na tę półkę" do "latam jak szalony po całej mapie". Urocze, szybkie jak błyskawica dialogi dodają uroku, a całość jest przyjemna i relaksująca. Idealna gra do włączenia po stresującym dniu 8/10
  19. Wczoraj wieczorem na PPE pojawiła się recenzja portalu PPE z oceną 2/10 ale już jej nie ma xD ma ktoś screeny?

    1. number_nine

      number_nine

      został tylko nagłówek na feedly ;p

      image.png.7e77cf1e4bd9569b6671ac04d0e3b99a.png

    2. Brolin

      Brolin

      Przezornie zrobiłem kopię tegoż tekstu, bo wiadomo było jak to się skończy :czezky:

      Recenzja PPE.jpg

    3. ASX

      ASX

      najlepszy tekst na PPE od dłuższego czasu

  20. Dahaka

    Better Call Saul

    Ja miałem wręcz odwrotne wrażenia. Materiału tu było na 8-10 odcinków, ale musieli rozciągnąć do 13, bo ktoś sobie wymyślił znowu jakieś dzielenie sezonu na dwie części. Generalnie jest to mój największy zarzut do tego serialu. Zacząłem go dwa miesiące temu, więc jestem ze wszystkim na świeżo, i dla mnie to nie była historia na 6 sezonów. Całość można by spokojnie upchnąć w 4 i serial tylko by na tym zyskał. Dwa pierwsze sezony wyraźnie odstają poziomem od reszty. Tempo jest niesamowicie ślamazarne, niewiele się dzieje, dialogi bez polotu, kilka razy zdarzyło się nawet, że przewracałem oczami. Drugi był zdecydowanie najgorszy i rozważałem wręcz porzucenie serialu, bo 3/4 sezonu było praktycznie o niczym, powtórka tego, co wiemy z pierwszego, tylko jeszcze nudniejsza, i dopiero ostatnie 3 odcinki trochę to ożywiły. Od 3 sezonu poziom wzrósł i trzymał stabilny, bardzo dobry poziom aż do końca, ale poza może ze trzema momentami nigdy nie wybił się na poziom czegoś, co można by nazwać arcydziełem. Solidne 8/10 za całość.
  21. Dahaka

    własnie ukonczyłem...

    Pathologic 2 Nie widziałem, żeby ktokolwiek na forumku pisał o tej grze i jest to niewątpliwie wielka szkoda, bo jest to produkcja, której każdy prawdziwy koneser gamingu powinien się bliżej przyjrzeć. Oceny na metacriticu nie zachęcają, ale nie ma się tutaj nimi co kierować, podobnie jak to było w przypadku pierwszego Niera czy Deadly Premonition, bo jeśli miałbym do czegoś Pathologic porównać, to byłby to właśnie te dwie gry. Nie, nie pod względem mechaniki, klimatu czy fabuły, ale pod względem poczucia grania w nieoszlifowany diament. Pathologic to gra survivalowa FPP o bezlitosnym poziomie trudności, który na szczęście można w każdym momencie dostosować szeregiem suwaków, które modyfikują poszczególne elementy gry. Osobiście bardzo odradzam, tak jak i sami twórcy, ułatwianie sobie gry, bo jest ona zaprojektowana pod bycie bezlitosna, i jeśli już musimy się wspomagać, to wspomagajmy się tylko chwilowo, kiedy znajdziemy się w sytuacji tak dramatycznej, że czujemy jakby restart gry albo wczytanie sejwa sprzed dwóch godzin było jedyną opcją jaka nam pozostała. Dlaczego? Bo to nie jest gra, w której wszystko ma się udawać. Ma być ciężko, mamy czuć bezsilność, mamy umierać, postacie poboczne mają ginąć, sidequesty mają znikać, bo nie zrobimy ich na czas i nigdy się nie dowiemy, jak istotne były. Mamy wybierać co robić i godzić się ze stratą tego, czego nie mogliśmy. Nie można podejść do tej gry z nastawieniem "zrobię wszystko w jednym przejściu" bo jest to wbrew samej idei tej gry. Oczywiście nie oznacza to, że grę trzeba przejść więcej niż raz - mnie pierwsze podejście poszło całkiem nieźle i mimo, że kilka rzeczy przegapiłem, to nie czuje potrzeby ponownego przejścia - doświadczenie było kompletne. Nie chodzi tu o zmuszenie gracza do powtórnych przejść, chodzi o zmaganie się z poczuciem bezsilności i nieodwracalnej straty. W grze wcielamy się w chirurga, który wraca do rodzinnego miasta i jest oskarżony o morderstwo własnego ojca. Chwile potem wybucha epidemia i naszym celem jest znalezienie na nią lekarstwa. Cała gra trwa 12 dni, podczas których zegar nieubłaganie tyka. a my biegamy po mieście, rozmawiamy z postaciami, poznajemy ich historie i problemy, wgłębiamy się w lore miasta i otaczającego go stepu, próbujemy stworzyć lekarstwo na zarazę i przede wszystkim przetrwać. Każdy dzień to zmiana - nowe questy, nowe wydarzenia, miasto nie czeka na nas, miasto żyje i idzie do przodu czy tego chcemy, czy nie, a naszym zadaniem jest dotrzymać mu kroku. Głód, pragnienie, zmęczenie, odporność, infekcja, reputacja, czas - z tym będziemy się zmagać przez całą grę. Wszystkiego będzie nam brakować. Wody w mieście coraz mniej, jedzenie coraz droższe i ciężej dostępne, dni mijają coraz szybciej, a my biegamy w te i we wte szukając odpowiedzi na trapiące nas pytania, jednocześnie próbując utrzymywać ludzi i siebie samych przy życiu. Zginąć może każdy, a każda śmierć to strata - stracona pomoc, stracone dialogi, stracone sidequesty, których odzyskać nie możemy. Pod koniec każdego dnia jesteśmy 'rozliczani' i każda postać może zostać zainfekowania, a każda już zainfekowana może umrzeć. Możemy temu przeciwdziałać tworząc mikstury wzmacniające odporność albo osłabiające infekcje. Ale mikstury potrzebują materiałów, a materiały potrzebują czasu na zebranie. Nie pomożesz wszystkim, nie dasz rady. Musisz wybierać, ale kogo? Kogoś kogo lubisz? Czy kogoś, kto jest potrzebny, żeby miasto mogło odżyć po epidemii? Czy jest sens pomagać komukolwiek, jeśli nie ma lekarstwa? Może lepiej ich zignorować i skupić się na jego znalezieniu? Ale co jeśli ktoś z nich może nam pomóc na drodze do jego znalezienia? Nigdy nie wiesz, co tracisz, a tracisz coś zawsze, każdego dnia. Takie jest oblicze epidemii. Dla ludzi jesteś lekarzem, musisz im pomagać. Jeśli nie będziesz, zaczną Cie nienawidzić. Zamkną przed Tobą sklepy, odmówią ci barteru, który jest niezbędny do przetrwania. Kiedy przymierasz już głodem i nie masz pieniędzy, to właśnie randomy chodzące po ulicy są Twoją nadzieją, bo oni pieniędzy nie biorą, ale mogą chętnie wymienić swoje jedzenie lub inne przydatne przedmioty jeśli masz coś, co ich interesuje. Możesz także włamać się do każdego budynku w mieście, ale lokatorzy nie będą tego tolerować, a Twoja reputacja spadnie. W chwilach kryzysowych, może zapuścić się do zakażonych dzielnic, gdzie włamywanie się do domów nie zepsuje ci reputacji, i można się w nich nieźle obłowić, ale bandyci tylko czekają, żeby cię zadźgać, a każda otwarta szafka obniża Twoją odporność. Infekcja to w zasadzie wyrok śmierci, który możemy już tylko odwlekać miksturami, bo wyleczenie jej jest bardzo ciężkie. Śmierć w grze potraktowana jest dosyć ciekawie, ale nie będę się rozpisywał nad jej aspektem fabularnym. Wiedzieć musicie tyle, że gra nie zapomina tego, że umarliście i w nagrodę za waszą śmierć... utrudnia wam życie jeszcze bardziej, skracając wskaźniki zmęczenia czy życia. Nieodwracalnie. Tak, nawet jak wczytacie wcześniejszego sejwa. Śmierć ma konsekwencje, więc lepiej się dwa razy zastanawiać zanim coś zrobisz. Ostatnią rzeczą jaką chce poruszyć jest fabuła i klimat. Atmosfera w grze jest ciężka, senna, mistyczna, podobnie jak i ścieżka dźwiękowa. Dialogi są bardzo dobrze napisane, ale potrafią być dziwne, przepełnione metaforami, nieoczywiste, tak jak i sama fabuła, która pozostawia wiele kwestii do własnej interpretacji i nie stroni od motywów paranormalnych i metafizycznych. Nie chcę za dużo zdradzać, bo sam wszedłem w tę historię na ślepo i tak jest chyba najlepiej, ale fabuła jest moim zdaniem świetna i eksploruje bardzo dogłębnie i w bardzo metaforyczny sposób z pozoru bardzo proste pytanie, na które koniec końców ciężko było wybrać odpowiedź. Dlaczego więc gra zebrała takie niskie oceny? No jest bardzo trudna i 80% gry to bieganie w te i we wte i ubolewanie nad tym, że nie ma jedzenia, nie ma picia, nie ma czasu, ciągle giniemy, ciągle coś nas omija. Jest po prostu nieprzyjemna. Ale jest taka, bo takie było założenie. Nie każdemu to podejdzie, wiele osób odbije się i stwierdzi, że to zwykły paździerz. Ale Ci którzy przebiją się przez te nieprzyjemność, i oddadzą marności, dostaną jedno z najbardziej unikalnych doświadczeń w historii gamingu. 9/10 No, jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, co było słabe przez nieudolność developerów, a nie świadome decyzje w designie - to mierna walka, zarówno ręczna jak i strzelana, co jest dość sporym problemem w grze, która jest tak bezlitosna i każe nas za śmierć. Na szczęście walczyć nie trzeba w ogóle, żeby grę przejść, a na ten jeden obowiązkowy fragment można obniżyć poziom trudności w opcjach.
  22. Ja żadnych różowych okularów nie mam. Ogrywałem oba suikodeny ze 3 lata temu pierwszy raz w życiu i dwójeczka od razy wskoczyła na podium jRPGów. Fabuła, muzyka, dialogi, fajne postaci, które nawet jak maja 5 linijek dialogowych w grze to i tak są lepsze niż w większości jRPGów, startegiczna minigierka, pojedynki 1 na 1, przemyślane lore, brak stulejarstwa, rozwijanie zamku i rekrutowanie postaci System walki określiłbym jako nieinwazyjny, nie jest super, ale też nie wkurwia, walki lecą szybko i przyjemnie, w sumie sama gra chyba nawet zdaje sobie sprawę z tego i jest dosyć łatwa, żeby człowiek nie musiał się przemęczać. Powiedziałbym, że walka nigdy w tej serii (no, 1,2,5 bo tylko w te grałem) nie była zbyt istotna i ma drugorzędne znaczenie do całej reszty, która jest wspaniała. Także to nie żadna nostalgia, bo ja takiej nie mam, to po prostu ponadczasowa jakość i d u s z a
  23. jak mam miec fabule na poziomie ubisofciakow, to lepiej zeby jej w ogole nie bylo a ze zeldy z fabul nie słyną, to dobrze ze byla zepchnieta na 10 plan
  24. jutubowac zelde xD to jest gra kolego, fabula nie ma tutaj znaczenia a jak juz przy tym jestem to czaicie tych ludzi, ktorzy narzekali na slaba fabule i robili z tego jakas powazna wade? Fabule w zeldzie, czaicie?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...