Pisałem sobie za(pipi)iście motywujący długi post, po czym go skasowałem... teraz piszę krótszy
Na ostro: proponuję kupić którąś z odżywek przedtreningowych (tych dających ostrego pałera) i przejechać na nich te dwa nędzne tygodnie, nie wiem tylko jak cię zmusić do wyjścia na siłownię.
Albo może zacznij od przeglądu swojego jedzenia (jesz więcej, chociaż zapotrzebowanie masz znacznie niższe), ja wyrzuciłem/mocno ograniczyłem różnego rodzaju snaki, ograniczyłem słodycze i na początku po prostu serwowałem sobie mniejsze posiłki, muszę przyznać, że ten zabieg znacząco poprawił mi samopoczucie i chęć do życia, w końcu przestałem być przepełniony. Zaznaczam, że nie stosuję żadnej specjalnej diety, po prostu jem mniej, a częściej. Jest teraz sezon na owoce, więc zamiast batonika czy czekolady kupuję je do pracy (wychodzi nawet taniej Ograniczyłem spożycie chleba, czuję się mniej zapchany.
W każdym razie w warunkach domowych zrzuciłem przed latem prawie 8 kg tłuszczu.
Nic fenomenalnego nie robię, ćwiczę bez obciążenia, można by rzec, że bardzo nieregularnie: pompki we wszelkich wariantach, 8-mio minutowe brzuszki, jak mam okazję podciągam się na drążku (jeszcze nie mam w chacie, ale wkrótce zawiśnie w sypialni ). Dziennie poświęcam na trening tylko jakieś do 30 minut. Ostatnio z samego rana robię pompeczki w przerwach przygotować do pracy - nie tracę więc czasu, wieczorem w domu albo przy dzieciakach, lub po położeniu ich spać brzuszki, barki na rękach przy ścianie, czy znowu pompki; na placu zabaw czy też przechodząc obok kilka serii podciągania się - w tym wypadku staram się raczej żeby nikogo nie było, nie wiem dlaczego, ale dziwnie ludzie jeszcze na to patrzą, a szkoda - fajna sprawa tak na podwóreczku poruszać się. Do tego codziennie śmigam na rowerze do pracy, drogę mam krótką: 15 minut rano, jakieś 20 min. powrót, do tego wszelkie sprawy załatwiam na rowerze czy piechotką zamiast komunikacji miejskiej.
Aktualnie moje samopoczucie mocno się poprawiło, energia wróciła, nogi niestety czasem napierdalają (żylaki ich mać) i zastanawiam się w końcu nad zabiegiem, takie geny niestety.
Miał być krótki post, a wyszedł długi, w dodatku słabo motywujący. Żadnymi prawdami życiowymi atakować cię nie będę, filmików wrzucać też nie mam zamiaru. Może przyczyna tkwi też w rutynie? Olej siłownię, zapisz się na basen, korzystaj z pogody, poruszaj się w domu na zasadzie rozgrzewki przed siłownią, a jak będziesz miał może fazę - wróć.