Unravel
Jak każdy wie dobra gra to taka, której elementy składowe idealnie ze sobą współgrają. Pierwszym elementem rzucającym się w oczy przy każdej produkcji jest oprawa graficzna. Ta w Unravel jest przepiękna, cudowna, magiczna, od krajobrazów każdej pory roku po zanieczyszczone lasy, aż prosi się aby na chwilę przystanąć i podziwiać wizje twórców, nawet te bardziej mroczne. Po napawaniu się grafiką, albo i praktycznie w tym samym momencie, nasze ucho wyłapuje dźwięki. W tym wypadku jestem skłonny użyć tych samych określeń, jakich użyłem przy grafice. Muzyka idealnie pasuje do tego, co dzieje się na ekranie, ani przez chwilę mnie nie znużyła, a wręcz skłaniała do refleksji. Nie należy zapomnieć o podstawowej składowej każdej opowieści: głównym bohaterze. Yarny (czy Włóczek, jak nazwały do moje dzieciaki) to taka kotopodobna pacynka zrobiona z kawałka drutu i nawiniętej na niego czerwonej przędzy, do tego para białych, okrągłych oczu. No i właśnie tutaj należą się brawa animatorom, koślawa postać, wydawałoby się kompletnie bez wyrazu, poprzez ruch potrafi ukazać całą gamę emocji: od radości po strach i smutek. Gra nie byłaby też grą, gdyby nie zastosowana mechanika. Tutaj twórcy postawili na dość prostą platformówkę, ale z ciekawym wykorzystaniem materiału, z którego jest wykonany nasz bohater, czyli przędzy. Jeden jej koniec utknął w miejscu, z którego wyruszamy, dlatego każdy nasz krok powoduje utratę ciała naszej pacynki, przez co może dojść do sytuacji, gdzie postać nie da rady poruszać się dalej . Lekarstwem na to jest znalezienie kłębka, dzięki któremu Yarny uzupełnia braki w swoim ciele i może kontynuować wędrówkę. Poza tym tej samej przędzy możemy używać do robienia mostów, trampolin przywiązywania różnych przedmiotów i huśtania się.
Ostatnim elementem jest fabuła. Do przedstawienia wzruszającej historii twórcy zgrabnie użyli obrazu, dźwięku i bohatera, nawet przędza, z której się składa została użyta jako zgrabna przenośnia. Czego? To polecam sprawdzić samemu.