Assassin's Creed IV: Black Flag
O nieskończonej serii Ubisoftu można pisać wiele, albo nic - zależnie od punktu widzenia. Są gracze zmęczeni ciągle tym samym, są też i tacy, którzy każdą część przyjmują z otwartymi ramionami. Ja chyba jestem po środku, z jednej strony nie dałbym rady grać w każdą część po kolei, a przyznam, że tak próbowałem, z drugiej po stosownym odpoczynku chętnie do tego wracam.
Wspomnianą część cyklu osobiście oceniam w swojej prywatnej skali dość wysoko. Dlaczego? Zza względu na otoczenie, klimat, muzykę, a nawet ciut inne niż poprzednio podejście do fabuły. Większą cześć czasu zajmuje nam żegluga (w końcu jakaś różnorodność!) po oceanach przerywana pobocznymi zadaniami, bądź głównymi misjami fabularnymi. Dla zbieraczy jest sporo rzeczy do odnalezienia, żeby usprawnić swój okręt musimy trochę "pogrindować" i zdobyć potrzebną ilość funduszy i materiałów.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jest nudno, najbardziej boli schematyczność abordażu wrogiego okrętu, atakujesz -> wybijasz załogę -> decydujesz co z nim zrobić. I tak w kółko. Oczywiście nie musimy tego robić cały czas, ale w pewnym momencie zaczyna to lekko nużyć.
Miłą odmianą jest też akcja dziejąca się poza Animusem, otóż zwiedzamy budynek korporacji tworzącej gry jako jej pracownik przy okazji zbierając dość ciekawe informacje związane z Templariuszami i bohaterami cyklu. Akurat takie podejście bardziej mi przypadło do gustu niż to z poprzednich części. Nie podobało mi się jednak wymuszone granie we froggera podczas hackowania komputerów.
Wspomnę jeszcze o jednym grzechu Ubi, braku blokady pewnych działań na początku gry, Powinny się nauczyć, aby nie dawać pełnej swobody od razu dla gracza, bo naprawdę kiepsko fabularnie wygląda wykonywanie zleceń dla Assassynów jeszcze przed ich spotkaniem...
Grałem w wersję cyfrową (cebulową), niestety jest ona ciut skopana - nie ma możliwości odtwarzania niektórych filmów, które jesteśmyu w stanie odblokować, a na koniec gra nie zaliczyła mi 100% znajdziek w Abstergo. Niby nic, ale jak głupi szukałem przez godzinę brakujących rzeczy, internet potwierdził, że to jakiś błąd. Trzeba mi było brać wersję pudełkową od brata.
Poza małymi babolami fanom klimatów pirackich (i nie tylko) grę polecam z czystym, nieskalanym sercem.