Po ostatnim odcinku (09) stwierdzam, że Gra o Tron to jednak nie do końca udany serial w tej formie w jakiej jest, za dużo podejmowanych wątków za raz, 5 minut tu, 5 minut tam i w sumie nic z tego nie wynika, jakbym jakiś trailer oglądał. Odcinek się skończył, a ja: WTF, przecież nic się w sumie nie zaczęło?
Porównywać z książką nie mam zamiaru, bo w sumie do tej pory oglądało mi się bardzo przyjemnie, ale kolejna rzecz, która mnie strasznie wkurza, to fakt, że Gruby Pan z Brodą właśnie przez prace nad ekranizacją olał kolejny tom, a teraz biedny się spieszy przed wydaniem, bo kolejny sezon będzie jednym wielkim spoilerem dla rzeszy czytaczy. Obawiam się też wpływu wersji ekranowej na papierową.