Zmotywujcie mnie do ćwiczenia, bo sam nie mogę tego zrobić, kijowa pogoda za oknem, diabelnie mało czasu na wszystko: praca, rodzina, czasem granie, sen, praca...
Jedyny w miarę pozytywny aspekt takiej pogody, że można na rowerku śmigać do roboty (i ile nie leje i nie ma ślizgawicy), w innym wypadku staram się chociaż na piechotkę migać przynajmniej w jedną stronę (do 40 minut mi schodzi zależnie od warunków), z rana nie zawsze się wyrabiam niestety.
Lekka oponka się robi, ale przynajmniej waga stoi praktycznie w miejscu. Oczywiście staram się codziennie trochę pompek porobić i podciągać się na drągu - tutaj 20 powtórzeń zrobię, także nie jest strasznie, ale lato się zbliża nieubłaganie... jak się kurka zmusić do czegoś więcej?