W sumie najlepiej wypada Tyrion, nie da się tej postaci nie lubić, zarówno w książce jak i serialu.
Ned - fajny z niego był gość, ale przez jego śmierć dość szybko ukazano, co się dzieje z ludźmi kierującymi się honorem.
Serialowy Tywin to kwintesencja charyzmy, w książce tego tak nie odczuwałem, więc olbrzymi plus dla serialu.
Sansy nie trawię i tu, i tu, natomiast Arya jest bardzo ciekawą postacią.
Gruby (nie ubliżając grubym oczywiście) traktowany przeze mnie jest dość neutralnie.
Freyowie mnie wkvrwiali, dwulicowcy...
Varys, Littlefinger - właściwie ten sam kaliber - krętacze.
Matka Smoków - lekko drażni, bo za dobrze jej idzie pomimo przeciwności losu.
Cebulowy Rycerz (czyli Davos) - lubię, pomimo dość kretyńskiego oddania swemu władcy fajny z niego gość.
Oczywiście Krótko Panujący, Znienawidzony przez Westeros Gnojek znienawidzony był również przeze mnie