Far Cry 4
Grę kupiłem już jakiś czas temu, ale robiłem kilka podejść do niej, głównie chyba przez typowa mechanikę Ubi: mapa obsrana znacznikami, wieże itp.
W końcu przysiadłem się na dobre i jak tylko olałem tzw. "wypełniacze" i skupiłem się na fabule, nagle gra stała się dość zjadliwa. Na plus jak zwykle setting gry, trzeba przyznać, że Ubi potrafi tworzyć naprawdę piękne światy, tak samo jak i postacie - przerywniki są po prostu świetne, aż czuć "człowieczeństwo" postaci do nas przemawiających, animacja i dubbing są perfekcyjne. W pewnym momencie dostajemy się też do mitycznej krainy Shangri La, która jest swoistą grą w grze z ciut inną mechaniką niż główny trzon FC4
Jako, że jest to "strzelanka", ten aspekt nie zawodzi, olbrzymi wybór giwer i środków destrukcji daje masę frajdy.
A reszta? Cóż, tego Ubi w FC4 nie poprawiło, wiele naprawdę fajnych miejscówek, ale suchych, beż żadnej historii, niby są porozrzucanie jakieś notatki, ale zupełnie nie potrafiłem się tutaj wczuć w klimat. W każdym razie moja przygoda w Kyracie trwała 40h, do zrobienia wszystkiego spokojnie można dodać 10-15h.
Uważam jednak, że wiele się poprawiło w Far Cry 5: dość zróżnicowany świat (3 strefy z różnymi typami przeciwników i klimatem), miejscówki "z historią", skrzynki preppersów z zagadkami itd.
I tak według mnie przedstawia się top gier FC (pomijając "jedynkę" i "dwójke" której nie dałem rady ruszyć...):
1. Far Cry 3
2. Far Cry 5
3. Far Cry 4
4. Far Cry Primal
Planet Alpha
Gra urzekła mnie swoim trailerem, korzystając z promocji nabyłem tytuł, poleżał chwilę na dysku, odpaliłem i poszło w dwa wieczory.
Zaczyna się dziwnie, jako obcy zaczynasz ranny na skalistej pustyni, nic nie wiesz, nic cię nie prowadzi za rękę, w trakcie wędrówki powoli zmienia się krajobraz: wszystko ożywa, twoje otoczenie zmienia się na nie do poznania, w pewnym momencie poznajesz moc zmiany pory dnia... i dalej nie ma sensu opowiadać
Gra jest przepiękna, od samego początku do końca nic się nie powtarza, każde miejsce jest unikalne i magiczne, flora i fauna różnie zachowuje się też w stosunku do pory dnia, noc rozświetla masa kolorów, ożywają nocne rośliny, otoczenie zmienia się nie do poznania, promienie słońca z kolei usypiając nocną florę, powoduje jednoczesne ożywienie dziennych kwiatów. Po drodze spotykamy i podziwiamy mieszkańców tego przedziwnego i magicznego świata, nie można z nimi wchodzić w interakcją, ale stanowią dodatkową warstwę ożywiającą krajobraz.
Co ciekawe, w podziwianiu świata nie przeszkadza nam żaden interfejs.
Jak bym miał do czegoś ten tytuł porównać to chyba ze względu na rozgrywkę i mechanikę najbliżej tu do Limbo, klimat w pewnym momencie się zagęszcza, zaczynasz snuć domysły, co się właściwie dzieje, ale sama końcówka naprawdę mocno zaskakuje, twórcy tak naprawdę do końca nie wyjaśniają nic, wiele pozostaje w sferze domysłów gracza, co w tym wypadku jest tak naprawdę siłą tego tytułu.
I na koniec, gra jest dość krótka: przejście zajęło mi 5,5h, ale było warto.