Fakt, faktem tendencja młodych ludzi (żeby nie było też do grona takowych należę) do przesadnego hypowania się na dany tytuł, ba! teraz to już nawet nie tylko na tytuł, a nawet na kilku/-nasto sekundową zajawkę tytułu przez nich wyczekiwanego, może (powinna) co najmniej zmusić do refleksji.
Ludzie szaleją, odliczają, czasem mam wrażenie, że robią pod siebie bo: coś ma wyjść, coś ma być pokazane, coś ma być ujawnione, coś zaprezentowane. Frekwencja osób w takich tematach jak E3 czy "świeży" przykład trailera GTA V dobitnie pokazuje, że no co niektórzy trochę przesadzają. Fakt, ja też się czymś interesuję, oczekuję czegoś (vide trailer GTA) ale w całym tym, nazwijmy to zamieszaniu, nie zapominam o (może ktoś mnie wyśmieje) rodzinie? o studiach ? o dziewczynie ? jasne, myśl gdzieś tam zawsze z tyłu głowy jest, ale na pewno nie przysłania moich oczu. Tyczy się to tak samo gier. Odmówię komuś spotkania bo wolę grać ? nigdy... nie zrobię tego, tamtego bo wolę grać ? nie...
Ciekawy obrazek MaZZeo, każdy go zna, każdy rozumie jego sens. I teraz pytanie ? Czy osoby, wręcz maniakalnie, jarające się elektroniczną rozrywką i wszystkim tym co jest z tym związane, rzeczywiście robią tak jak piszą ? Myślę, że gdyby, teoretycznie, znaleźć chociażby na tym forum 10 osób, "pokazujących", że moją "problem z graniem" to 5 na 10 robiłoby, zachowywałoby się tak jak to opisuje, reszta robiłaby to ponieważ: albo chcą tym podnieść swoje ego, albo specjalnie naciągają fakty, po to by podkreślić np. jak dany tytuł im sie podoba.
Na pytanie, jak ważna jest w moim życiu gra ? odpowiadam, ważna ale nie najważniejsza. Gdyby nie to, że nie mam jeszcze własnego potomka, odpowiedziałbym słowami Fenixa "Nawet najbardziej za(pipi)ista gra i tak jest milion razy mniej wazna niz ten maly brzdąc." (btw wielki props za ten tekst) i mógłbym skończyć swoją wypowiedź.
Gry traktuję jako rozrywkę, odprężenie po ciężkim dniu, coś do czego lubię wracać, coś co mnie potrafi poruszyć, coś co cały czas na nowo odkrywam. Zwyczajnie jest to dla mnie hobby. Ktoś "z zewnątrz" może powiedzieć debil ? dzieciak ? jara się gierkami, pewnie kogoś kiedyś zabije i w ogóle jest gruby i śmierdzący...
A zastanawiał się ktoś skąd wziął się taki stereotyp? A no pewnie stąd, że przeciętny Kowalski (nie grający w nic, uważający gry jako stratę czasu jednak w pewnych granicach tolerujący tą formę rozrywki) wchodzi na takie forum, powiedzmy, że jego syn zostawił włączoną przeglądarkę, i co widzi? bandę osób (nie mam na celu obrażenia nikogo konkretnego, to tylko sytuacja czysto teoretyczna), która w jednym temacie wyzywa się i kłoci, która konsola lepsza, w drugim wkurza się na firmę kurierską, która nie dostarcza paczki na czas w trzecim widzi, że tym ludziom (lub części z nich) gry przysłoniły życie. Taka prawda, sam to widzę, choć sam jestem "graczem". No i jak ma sobie kogoś takiego wyobrazić ? jako niedomytego, grubego, nerda, siedzącego 24/h przy konsoli/PC, któremu gry wyprały mózg doszczętnie.
Nie zawsze tak jest, ale czytając wypowiedzi niektórych osób po prostu nie sposób nie pomyśleć inaczej. W 90% przypadków człowiek pewnie się myli, ale na pewno nie we wszystkich. Do czego zmierzam ? do tego co jest ciągle powtarzane, przez wielu. Graj, ciesz się tym, interesuj się tym, bądź w tym dobry, jeśli jesteś do tego "stworzony" to to rób. Tak samo, jak ktoś rodzi się z talentem sportowym, powinien go pielęgnować ale nie zapominać o wykształceni, żeby potem, jak zdobędzie złoty medal, potrafił wypowiedź się przed widzami, fanami tak samo w tym przypadku. Uprawiaj swoje hobby, miej z tego radość, ale nie zapominaj, że jest szkoła, jest rodzina, jest podwórko, są znajomi, z którymi na tym "podwórku" możesz robić rzeczy, których nie zapomnisz do końca życia. Niech Twoim wspomnieniem z młodości, dzieciństwa będą wspólne wypady, jakieś chore akcje, pierwsza dziewczyna, pierwsza prawdziwa miłość... Wiem, że ta gadka jest taka hymm.... patetyczna i górnolotna, ale no tak powinno być. Ja się tego trzymam i wiem, że sam na pewno nie jestem. Nie wszyscy mają "nierówno pod sufitem" na punkcie gier, ale też osób takich, które niestety mają nie brakuje.
Pocieszeniem może być to, że nie tylko gry mają, w tych czasach taką destrukcyjną siłę oddziałującą na życie człowieka/nastolatka ale także portale społecznościowe (sic!), stowarzyszenia, sekty, subkultury itd. itp. (nie stawiam na równi sekty z graniem, żeby nie było).
Pytanie czemu ?
Nie, nie for money... po prostu ludzie się chyba trochę gubią w tym co robią, nie mają oparcia w innych osobach i wychodzi co wychodzi... Smutne, ale w czasach gdy praktycznie nie musimy wychodzić z domu, nie musimy mieć żadnego fizycznego kontaktu z drugim człowiekiem, żeby coś załatwić/zrobić (heh nawet zarabiać można nie wychodząc z pokoju) o sytuacje gdy ktoś uzależnia się bardzo silnie od czegoś nietrudno.