Ja jestem wlasnie po malej 'spinie' w serwisie Kii. Zawiozlem taty auto na przeglad po roku. W karcie gwarancyjnej jak wol jest napisane,ze pierwszy serwis jest po roku albo 30k km, w naszym przypadku rok byl czynnikiem decydujacym (24k przelotu). Po krotkiej rozmowie z gosciem od razu wyczulem,ze chce wyciagnac jak najwiecej kasy i zaczal pieprzyc jak potluczony,ze przeglad po roku, to co innego niz ten po 30tys.kmow. Coroczny obejmuje wymiane oleju i filtrow kabinowych, natomiast ten po roku zmiane plynu hamulcowego i klockow, czyszczenie filtru powietrza i cos tam jeszcze. Serwisant nie mogl po prostu uwierzyc,ze chce oba te serwisy polaczyc w jeden i miec spokoj znowu na dluzszy czas. Zaczal grozic (bardzo surowym tonem ), ze stracimy przez to gwarancje, ze spowoduje to ogroooomne rozbieznosci w nastepnych przegladach... Pech chcial,ze wlascicielem salonu jest moj kumpel ze szkoly, z ktorym siedzialem 12 lat w jednej lawce i podczas tej rozmowy wszedl do srodka. Po krotkim streszczeniu mu calej sytuacji na tyle glosno,by slyszeli to inni klienci w srodku serwisant zostal... zwolniony . Podobno stale stosowal takie zagrywki. Musze teraz uwazac w ciemnych zaulkach, bo juz sie odgrazal jak palilem papierosa na dworzu,a on wychodzil spakowany