A w moim przypadku właśnie czasy Pegazusa, Amigi 500 i jeszcze PSXa to było najbardziej hardcoreowe granie. Giery były wymagające, często 3 życia bez checkpointów i jazda. Za czasów Amigi nauczyłem się Blues Brothers na pamięć i przechodziłem bez błędu całość, tak samo Turrican. A byłem młokosem.
Co do pudeł to właśnie kolekcja na półce daje mi wybór do czego i kiedy chcę wrócić, co chcę sprzedać. I kupuję też bez napinki, że wydałem pieniądz to muszę ukończyć - nie pyknie to puszczam dalej. Ostatno pykałem w Driveclub jakąś czasówkę z przeszłości, o tak godzinkę. Jak ktoś męczy od A do Z to może to robić zarówno z pudełkiem jak i cyfrą i podobnie z porzucaniem gier w połowie.