No elo. Mam jakąś taką wewnętrzną chęć opisania moich kilku pierwszych dni z PS VR.
Na wstępie dodam, że jestem osobą, która gardziła zarówno move, kinectem i tym całym machaniem jak jakiś maćkomaniak. Baaa nawet Wii było dla mnie najgorszą stacjonarką od Niny ever i przez te piz ganie tymi wilotami nie ukończyłem pierwszej w życiu 3d Zeldy.
Do VR od premiery też podchodziłem sceptycznie. Ot kolejna „popierdówka” w stylu Mova czy Kinecta, do tego opinie o nieostrym obrazie, tonie kabli, blokowaniu HDR odstraszyły nawet takiego gadzeciaża jak ja.
Ostatnimi czasy jednak na FPE znowu rozpoczęło się ostre jaranko VR i to wśród userów (np. @raven_raven ), którzy nie są fanboyami Sony, a poprostu lubią dobre gry i nie mają piz do gustu. „Gwoździem” do trumny były dwie mega platformówki (Moss i Astro Bot). Taki Astro Bot jak odpaliłem i zagrałem pierwszy lvl i bym nie wiedział, co to za system to bym myślał, że to jakaś nowa sztos platformówka od Nintendo (ten feeling, ta masa pomysłów).
Od tych kilku dni mam jak za czasów początku swojego gejmingu czyli C64 a potem Amigi. Odkrywanie gierek, sprawdzanie dem, chłonięcie tego świata. Ilość „o ja pier dole”, które wypowiedziałem od środy jest ciężka do opisania. Tak więc moi drodzy, jeżeli się wahacie, to dajcie szanse temu sztosiwu.
ps kupowałem bez wcześniejszego testowania. Zero problemów w żadnej gierce. Fakt, że jestem raczej z tych osób z dobra koordynacją, zero problemów z błędnikiem, bez jakiś paranoi