Z tym, że to raczej jest jedzenie tego typu, że jesteś na jakimś shopingu czy coś w tym stylu. Zaczynasz być (pipi) głodny. Zamawiasz i żresz, a nie kończysz zakupy, potem idziesz do marketu, następnie do domu i robisz sobie papu. Może się mylę, jak coś to proszę o anulowanie tego postu.