U mnie zgoła odwrotnie.
Jak Ico mnie oczarowało, odczuwałem więź pomiędzy bohaterami, przypomniało mi fun i feeling z grania z czasów PSX i PS2, tak SotC mnie trochę rozczarował.
Nie wiem może dlatego, że gram w jedną po drugiej ? Może jakaś przerwa od oldscholu by się zdała ? Może po prostu zmieniłem się jako gracz?
Może dla człowieka, który ma ok 1 h dziennie na granie, 40 min szukania sposobu w(pipi)ania się na kloca mija się z celem? Kiedyś był na to czas, a teraz chce się tą godzinę jak najlepiej zagospodarować.
Jednak muszę stwierdzić, że w SotC czuję archaizmy, których nie dostrzegałem w Ico. Sterowanie trochę irytuje (w Ico było lepiej pod tym względem mimo że jest starsze), a animacja konia po RDR powoduje tylko uśmieszek politowania (główny bohater też jest animowany wyraźnie gorzej niż Yorda oraz Ico). Potyczki z kolosami mimo, że często odmienne jednak dość nużące na dłuższą metę (jestem na 9 klocku). Proponuję 1 maks 2 kolosy dziennie robić.
Przyznam szczerze, że jakby nie mega design i klimat gier Uedy to pewno bym już odpuścił.
Podsumowując Ico bardzo polecam SotC mniej, a co gorsza można trochę popsuć sobie to co pamiętamy z przed 5 lat (tyczy się tylko Sotc).