Gra faktycznie dość krótka, a misje do bólu monotonne - złapałem się na tym, że biegałem przy ścianach, żeby musieć walczyć jedynie z bossem.
Co do fabuły... Dodanie postaci stricte pod "fanki", czyli Genesisa moim zdaniem wpłynęło negatywnie na klimat całości - wyglądał jak Gackt i przy każdym pojawieniu się cytował "poezję".