-
Postów
7 364 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kazub
-
koreański the host widziałeś ? z gatunku wuxia hero przyczajony tygrys ukryty smok dom latających sztyletów cesarzowa przysięga martial arts ong bak 1 i 2 protector (tom yum gun) ip man fearless
-
zlituj się. w dobie tak częstego w ostatnich latach chłamu aspirującego do miana science fiction, looper to świetne, inteligętne, efektowne (ale nie efekciarskie), dobrze obsadzone i zagrane kino, dostarczające ciekawych treści. jeszcze motyw z garłaczem był fajnie wyjaśniony z lekkim puszczeniem oka w stronę widza, a kwestia (nie)zastanawiania się nad mechanizmami podróży w czasie i paradoksem dziadka wplecione zgrabnie w fabułę. ale nie ma to jak się przyczepić do tła, olewając to, co jest na pierwszym planie. polecam bardzo
-
co ci, że się tak kolokwialnie spytam, odiebało ? talibowie cie porwali i zostawili na pustyni ?
-
no raczej cukry i białko dla świeżego gościa chcącego dotyrać do wakacji, to myślę trening A i B, gdzie A - jedna połowa ciała (np. klata, barki, biceps, brzuch) B - druga połowa (np. plecy, nogi, triceps). A jednego dnia treningowego, B kolejnego i znowu A i tak na zmiane. przez pierwszy miesięc 3 dni treningowe w tygodniu, drugiego można dodać czwarty dzień. po dwa ćwiczenia na partie, 3-4 serie na każde ćwiczenie przy dużych partiach i brzuchu, 3 przy bicepsie i tricepsie. każda seria na dziesięć powtórzeń, brzuch może być więcej. zawsze pierwszą robimy dużą partię, potem małą. jak bardzo zależy na tym brzuchu żeby latem coś tem było widać to można siekać 3 razy w tygodniu, zmieniając ćwiczenia na ten brzuch (jest ich od huya).
-
Napewno wygląda milion razy lepiej niż ty wiesz nie dam zdjęcia żeby cokolwiek tu udowadniać, ale pocieszaj się dalej. brzuch ma na pewno lepszy, bo ja mam huyowy. nie wiem jak on się nazywa, ale daj jakieś jego nie pozowane zdjęcie bez oświetlenia i tych wszystkich balsamów, to sie zobaczy (już wybacze mu że jest czarny). pomijając genetykę, to musiał byś katować dietę, żeby być na odtłuszczeniu, z którym nie koniecznie czuł byś się dobrze na codzień, pomimo min zazdrosnych kolesi i lasek patrzących z podziwem na plaży w juracie beka z siłaczy nie będących w stanie się podciągnąć ani razu zawsze jest, ale podobnie jak z kurczaków drwiących ze 120 kilowych gości, że się nawet te 10 razy nie podciągają, kiedy kolo bierze na serię ciężar, jakiego owy prześmiewca nie ruszył by ze stojaka
-
nie wiem o co tyle szumu z tym z teledysku, specjalnie wysłuchałem całej tej huyowej piosenki, a on i tak śmiga w ubraniu, jedynie na początku troche go widać i jakiegoś szału nie robi. ten wilkołak tym bardziej. ze sterydami to już wogóle przesada.
-
ja naginam w garażu, również w zimę, gdzie temperatura tam jest taka jak na zewnątrz (tyle że bez wiatru), ściany nie ocieplone, bez klimatyzacji. po rozgrzwce zdejmuje bluze i zostaje w koszulce. przy większym mrozie zakładam czapkę, ale tej zimy nie było takiej potrzeby. rękawiczki też się przydają, bo lodowaty gryf kiepsko się trzyma. przeszkodzić w treningu może mi jedynie siarczysty mróz, bo jest problem z oddychaniem.
-
zostanę przy swoim. rysunek bardzo ładny, ale ja twierdzę, że mięsień pośladkowy wielki pełni na tylę marginalną rolę w tym ćwiczeniu, że nie nazwał bym go pomocniczym. prędzej cały trójgłowy łydki, który wykonuje tu większą pracę. a już na pewno nie jako główny, obok dwugłowego uda i prostowników, jak w tym drugim źródle. w drugim gifie, który wcześniej wkleiłeś (wyprosty tułowia w leżeniu), to napewno tak.
-
przedewszystkim dwugłowy i prostowniki, pośladkowy prawie nie pracuje Jest jako pomocniczy. Tak czy owak to bez wiekszego juz znaczenia. nie, nie jest. możesz sobie spinać poślady jak cie jest wygodniej , ale one nie biorą udziału w tym ruchu. można zrobić to ćwiczenie luzując je zupełnie
-
przedewszystkim dwugłowy i prostowniki, pośladkowy prawie nie pracuje
-
to zależy. książkowa technika, to plecy ustawione równolegle do podłogi, czyli trzeba zejść dość nisko. opad tułowia musi być odpowiednio dopasowany do ugięcia w kolanach, żeby pozycja była stabilna. plecy oczywiście zawsze proste, czyli dupa wypięta i przeprost w odcinku lędźwiowym, pomoże też skierowanie wzroku przed siebie (zamiast w podłogę) takie ustawienie da najwięcej korzyści z ćwiczeń w opadzie, jak wiosłowanie, czy przyciąganie sztangi. jest jednak pare ale. te ćwiczenia wykonuje się raczej większym ciężarem, zespół mięśni pleców to silna grupa, z najszerszym grzbietu na czele. jednak ograniczeniem w tym ćwiczeniu mogą być prostowniki pleców. im głębszy opad, tym większą pracę wykonują (głównie statyczną, trzymają tułów w pozycji). podam przykład - jeżeli robisz wiosłowanie danym ciężarem (np. 40 kilo), zamierzasz zrobić 10 powtórzeń w serji, opad pod kątem prostym, pozycja prawidłowa, wszystko okej. przy pierwszych 5 powtórzeniach czujesz umiarkowane napięcie w najszerszym, masz jeszcze sporo rezerwy. jednak przy 7 powt. prostowniki zaczyna niedomagać i jest problem z utrzymaniem pozycji, plecy zwijają się w łuk. i niech to będzie pierwsza właściwa seria tego ćwiczenia, w kolejnych nie będzie lepiej, bo prostowniki będą coraz bardziej zmęczone. chodzi po prostu o to, żeby danym ćwiczeniem zmęczyć odpowiednio te grupy mięśni, które mają w założeniu pracować bezpośrednio i najintensywniej (przy wiosłowaniu wąskim podchwytem będzie to najszerszy) i rzeby mięśnie pomocnicze i stabilizujące nam w tym nie przeszkadzały, wysiadając przedwcześnie. a więc, jeżeli nie mamy jeszcze odpowiednio wyrobionych prostowników, żeby podczas kolejnych serji twardo trzymały nam pozycje, to można robić w pół opadzie, no przynajmniej nie tak głęboko. kiedy prostowniki nam się wyrobią na skutek trzymania pzycji, skłonów ze sztangą na karku (dzień dobry), czy prostowania tułowia na ławce, wtedy zchodzimy niżej. warto pamiętać, że problem z prostownikami może występować, kiedy dzień wcześniej robiliśmy martwy ciąg albo przysiady. podstawowa sprawa. są dwa główne warianty 1. wąski podchwyt, łokcie prowadzone przy ciele wzdłóż tułowia, sztanga podciągana do dolnych rejonów brzucha - największą pracę wykonuje najszerszy, w mniejszym stopniu angażowany jest czworoboczny, trochę biceps jako mięień pomocniczy (ćwiczenie na "szerokość pleców) 2. szeroki nachwyt, na tyle szeroki, żeby przy maksymalnym uniesieniu brzucha łokcie miały mniej więcej kąt prosty, szły do boku pionowo ku górze , sztanga do okolic przepony albo nawet pod klatkę - odciążamy najszerszy na rzecz większej pracy czworobocznego ("grubość pleców"), biceps pracuje mniej, niż w pierwszym wariancie w obu wariantach statycznie pracują mięśnie stabilizujące pozycję - prostowniki, brzuch, czwórki i dwójki uda, łydki super opcja (pipi)o !!! w kontekście stricte pleców to najlepsze ćwiczenia na rozwój ich siły i masy z wykorzystaniem wolnego ciężaru. wrażenia ? nie licząc martwego ciągu angażującego praktycznie całe ciało, to najcięższe i najbardziej wyczerpujące ćwiczenia na plecy, gdzie po każdej serji domagasz się zastrzyku z tlenem. średnio lubiane przez sezonowców, pozerów, ludzi z wadami postawy i słabiutkimi prostownikami, oraz mięczaków.
-
nie wiem o co chodzi z tą klatą co drugi dzień, gdzie w takim razie dajesz resztę. zresztą robiąc 8 serii wyciskań co drugi dzień, do tego pompki po każdym treningu, zajedziesz sobie klate i nie dasz jej szansy na regeneracje. poza tym jak robisz dwa zestawy wyciskań, to skos lub płaską rób raz hantlami zmieniając kolejność co trening. gdzieś ci barki wcieło. ostro młucisz ten triceps. 15 serii na małą partie to bardzo dużo. podobnie przy bicepsie, ogranicz do 10 serii. ten twój brzuch to dla mnie zagadka bo jest tu od cholery wariantów i po tak skróconym opisie ciężko się połapać co tak na prawdę robisz. chyba powtarzalne masz te ćwiczenia, wrzuć coś na dolną partie brzucha, najlepiej zwis i podciąganie ugiętych kolan do brzucha bądź klatki, najwyżej jak możesz tylko tak żeby ci z tego seria wyszła. tu trzeba pamiętać żeby podciągać biodra razem z nogami żeby ten brzuch pracował pisze ci w ciemno ale kojarze że jesteś chyba chudy i nie ćwiczysz za długo
-
a nie jest tak, że do metabolizowania wapnia jest potrzebna witamina e z której mleko pasteryzowane jest wyprane ? gdzieś chyba słyszałem, że producenci mleka dodają ją sztuczną zsyntetyzowaną. ciekawe którzy i czy u nas. na temat zła jakim jest mleko jest od zayebania artykułów. już mi się nie chce ich czytać. z mleka na pewno nie zrezygnuje, chuy najwyżej umre niedługo. w ogóle bruce lee pił mleko, może dlatego się przekręcił. arnold też, ale ten skubany jeszcze żyje. no i mój dziadek codziennie pił mleko, żył 90 lat i mase szlugów przy tym wypalił i wódy wyłoił. ale niepasteryzowane z bakteriami dżumą i cholerą. za pare lat mogą się ukazać "najnowsze badania" i wyjdzie że mleko jest jednak super a w tej kazeinie na jelitach rosną bakterie dragon balla dające nieśmiertelność i nieskończoną amunicję
-
czyli przez 28 lat zatruwałem swój organizm mlekiem, mam jakieś utajone choroby o których nie wiem ? nie licząc poważnego wypaku drogowego , to w życiu sobie nic nie złamałem ani nie zwichnąłem i nie skręciłem. na siłowni nie miałem żadnej znaczącej kontuzji. za dzieciaka pijełem tylko surowe mleko, teraz pasteryzowane, ale spokojnie mógł bym dopłacać, jak bym miał dostęp do surowego
-
całkiem przyzwoicie, tej kury dawaj ze 200 gram na porcje, na pewno nie zaszkodzi. jak stosujesz taką dietę jakiś czas, to sam najlepiej wiesz, czy spełnia jakieś tam twoje założenia
-
raz mi kolo na siłowni dał saszetke tego noxa i nic mnie nie porezało. to znaczy nie wiem, trening jak trening, żadnych wyjątkowych lotów. może jak bym jakiś przymulony był, to by mnie jakoś szarpnęło. dwóch kolegów tego dnia oczywiście latało po ścianach. ciekawe ile w tym autosugestii, a ile jakiejś wrażliwości na składniki.
-
no ostatnio na tym zdjęciu to byłeś nieźle odtłuszczony. jeśli nie szykujesz się do zawodów jakichś, to zastanów się, czy jest sens i jak się będziesz z tym czuł. co do tego carbo, to chyba jest to razem z białkiem twój posiłek potreningowy. jeżeli tak to traktujesz i nie jesz normalnego żarcia po treningu, to nie wyżucaj carbo, bo popalisz mięśnie. po treningu jest ten właśnie moment, kiedy węgle z wyższym indeksem mogą się przydać, wyciśnięty organizm wchłonie je jak gąbka. jak chcesz ciąć węgle, to raczej nie z posiłków przed i potreningowych, tylko pozostałych w ciągu dnia. przyda ci się to bcaa, szczególnie jeśli robisz aeroby zaraz po treningu siłowym, tylko wtedy pamiętaj, żeby nie przesadzać. jak chcesz pobiegać godzinę, to lepiej oddziel od siłowego - bezpieczniej dla mięśni.
-
dobra koniec dyskusji. jak ten legendarny mistyczny zlot się odbędzie, to wbijemy na jakąś wrocławską siłkę i sprawdzimy na co kogo stać. oczywiście trzeba będzie wziąć ze sobą aktualne badania potwierdzające brak substancji dopingujących w organiźmie. kogo nie będzie, ten zostanie oficjalnie uznany za leszcza.
-
ja czytałem jego "edukacja kulturysty". książka ma formę autobigraficzną, ale koncentruje się głównie na jego przygodzie z kulturystyką, oraz poglądy i opinie z tym związane. polecam ten filmik od litwina, pare ciekawych kwestii związanych z odżywianiem, medycyną i zdrowiem. nie ma nic o koksach.
-
damian co z tą siłką co miała być ?
-
przy prostych plecach, jako takim rozciągnięciu i ruchomości w stawach, te 3 cm poniżej czubka głowy jest okej, z małym ciężarem zchodzę niżej. ale to jest dość indywidualna kwestia, znam gości co z samym gryfem nie zejdą poniżej czubka głowy bo im stawy wykrzywia. ja głównie wyciskam za głowę i w życiu nie miałem z tym żadnej kontuzji nawet najmniejszej, ale jak mówie - indywidualna sprawa. siłownia ma to do siebie, że pewne ćwiczenia to "nienaturalne ruchy". czyli jak ? wolny ciężar siedząc oparcie z lekkim kątem ?
-
ale jak chcesz się na najszerszym skupić to jednak drążek
-
(pipi)a ja stówy na barki nawet raz nie wezme (90 max). poważnie 12 razy ? za głowe ?
-
jedyny raz w życiu miał kontuzję związaną z czymś siłowym. po siłowaniu na rękę właśnie. nadwyrężone ścięgna, przeszywające kłucie od końców palców po łokieć. po kilku dniach puściło.