Akurat Franco Columbu to nie żaden mutant, tylko mój ulubiony bodybuilder (a także bokser, ciężarowiec, strongmen i lekarz). Jest z tych "starych" kulturystów, trenował jeszcze z Arnoldem. A co do jego pleców, to one nie wyglądają tak w stanie spoczynku, jest to charakterystyczna poza z eksponowaniem najszerszego grzbietu. A co do podaobania się laską, to różnie, jedne lecą na to, inne nie. Akurat Franco był zawsze obwieszony wianuszkiem kobiet, które patrzyły na niego z uwielbieniem. 21 wiek przyniósł mode na metroseksualizm, homoseksualizm, emo i inne dziwactwa, dla niektórych sylwetka anorektyka/anorektyczki jest ideałem, a okładki pism dla "facetów" zdobią wymuskani kolesie z kaloryferkiem i zapadniętą klatą. Obejrzyj sobie Pumping Iron, dokument o kulturystyce z końca lat 70, w którym występuje między innymi Franco Columbu, oraz Raw Iron, gdzie pokazują, jak ci kolesie wyglądają po latach i jak zmieniał się bodybuilding i stosunek społeczeństwa do niego.
Tak, jaram się fotami półnagich facetów.
A o moje plecy się nie martw, nie są może najmocniejszym punktem programu, ale jak to mawia Burneika - nie ma lipy. Zresztą przy moim wzroście nie miał bym szans na takie, nie mówiąc już o nie takiej genetyce. Jak dam swoje foty, to zobaczysz przy okazji, jak można wyglądać, trenując bez sterydów, ani żadnych suplementów, nie będąc przy tym rolnikiem.
I nie ćwiczę dla plażowej napinki, czy stricte po to, żeby się podobać, bo tacy najczęściej kończą po jednym sezonie.