Jedyne, co mogło by dyskredytować martwy ciąg, to wysoka kontuzjogenność. Dlatego przez 2 miesiące robiłem na małych ciężarach nie przekraczając 100kg. Jak nauczyłem się techniki, a kolega stojący obok powiedział, że jest dobrze, to w tym samym dniu stopniowo dokładając doszedłem do 140. Teraz 170 i czuję, że jak nie zwiększe masy to już więcej nie pójdzie :confused:
LOL, nie samo ćwiczenie, bo to akurat go naraża, tylko śilne prostowniki wypracowane na martwym zabezpieczają kręgi podczas rutynowych czynności (np. emerytura na działce)
Żeby móc wypowiadać sie o niektórych płaszczyznach tego sportu to powinieneś, tak samo tutaj.