-
Postów
7 364 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kazub
-
sprawdzam !!!! tak......mhmmmm.....okej dalej nie rozumiecie założeń tego tematu
-
klon jun/asuka, nie może być. poza tym kolejna "dziewczynka".
-
przy 8 mega łączu chyba nie poszaleje z ładnym strimem ? ten od kotleta co 5 sekund sie ładuje, a reszta każe mi ściągać jakieś goovniane wtyczki. zawsze to samo. meh, ściągnę sobie
-
z tego co zasłyszałem od ludzi startujących, to wzrost ma znaczenie. nie, nie wystarczy być kurduplem, żeby wypełniać limit na dobrych obwodach. wyższy koleś zawsze jest lepiej widoczny i sam fakt, że dominuje wzrostem, wpływa na podświadomość sędziów, którzy są tylko ludźmi, nie maszynami symtrie..hmmm....jak z odległości sceny rzuca się w oczy brak symetrii, to nie powalczysz. każdy powinien mieć względną symetrię, ale też nikt tak do końca jej nie ma (czynnik ludzki), więc chodzi tylko o to, żeby twoje niedoskonałości i jeden biceps większy od drugiego NIE BYŁ WIDOCZNY, a nie na odwrót. innymi słowy, symetria to nie czynnik do oceny, tylko warunek. miałem na kursie podstawowe kryteria oceny, ale nie pamiętam dokładnie, pewnie w internecie jest wszystko jak zwykle. na pewno pierwsze są proporcje poszczególnych mięśni, potem definicja, chyba gęstość.......a, taki banał jak stosunek długości nóg do tułowia, rąk do nóg i tak dalej. niestety z tym się trzeba urodzić, choć fajnymi proporcjami można to i owo przykryć. oczywiście samym wyglądaniem wygrywa się, kiedy odstawiasz dobrze resztę, ale kiedy stajesz na porównaniu obok gościa, który prezentuje zbliżony level (a sędziowie cie specjalnie tak ustawią), to w gre w chodzi pozowanie, które trzeba dobrze wytrenować, bo ty masz byc widoczny a on nie. kiedy wchodzisz na układ dowolny solo, to sedziowie cie już zapamiętali i teraz masz ich zaczarować. scena to taki teatr, co nie. co nie dowyglądasz, to dograsz. to już nawet arnold opowiadał, że spotykał gości, którzy pomimo gorszej formy wygrywali pozowaniem
-
dlaczego porównujesz topowe swego czasu FPSy do średnio topowego crysisa ? dobra, cut that crap brakuje wam dzisiaj gier wymagających, zajmujacych, rozbudowanych itd ? to słabo szukacie. dziś gier produkuje się o pjerdyliard więcej niż 20 lat temu. szalony wybór. cofnijcie się o generacje i potopicie sie w wyborze. ktoś wam karze zwracać uwagę na crysisa, czy cokolwiek innego ? chyba nie. gracie po 20h dziennie i ciągle wam mało ? wątpie. wiecie co się robi z kozackimi grami ? mieli je. konkretnie, az do ostatecznego poziomu trudności. tak miałem na przykład z max payne 3. zaorałem suke 4 razy. z new york minute hardcore nie walczyłem, za bardzo retro zasady i jakby mi wyłączyli prąd w ostatnim levelu, to pewnie bym wyszedł na ulice i kogoś zabił. nie lekceważ potęgi sentymentu. ten sku,rwiel jest tak silny i przekonujący, że generalnie TO NIE TO CO KIEDYŚ. na to co kiedys patrzysz przez teczowe okulary, na to co dziś w kolorach czarnym i białym. za dobrze macie, kapitalizm to gra ma ci dawać satysfakcje przez cały czas spędzany z nią, a nie ulgę za wyprute flaki. wykoksowane poziomy trudności zrobic jest najtrudniej z głową, kiedyś na to nie zwracano uwagi. gra na normalu nie mają frustrować, ewentualnie dodatkowe poziomy dla maniaków/zapaleńców/psychopatów
-
jeszcze pohejtuje podjarkę na retro wyżyłowane difficulty. sory, ale najczęściej to wynikało z kiepskiego balansu. było sporo fajnych gier, które często irytowały napompowanym poziomem trudności, co było super dla wariata rozpracowującego gierke co do piksela, ale do normalnego pogrania troche słabo ogólnie mam spore uczulenie na wybujały retro sentymentalizm i "dzisiejsze gry to nie to samo". tak, grałem w gierki, zanim niektórzy z was się narodzili, więc bez zbędnych zarzutów plis
-
i były na dłuższą metę męcząco-dłużące. teraz inaczej się to odbiera. to znaczy kaman, ktoś katuje starego dooma z wypiekami na twarzy i leci kampanie dwa razy z rzędu ? usiądźcie na luzie i spróbujcie przejść całość. oceńcie swoje reakcje bez ściemy i retro sentymentów
-
mnie trzepie kawa i jakiś tam ruch na powietrzu wcześniej. jak się wunurzę z nory po całym dniu leżenia, to nawet dorian nie pomoże do eye of the tiger moge sobie zwalić gruche najwyżej. na treningu nakręca mnie głośny heavy metal na przykład (bez growlingu)
-
z tym wyglądaniem to kwestia proporcji. przykładowo, jak ma specyficzny stosunek ramienia do szerokosci obręczy barkowej i stanie w pozycji biceps przodem, to.... i tak dalej dlatego pozowanie na zawodach to osobna bajka. w wyznaczonych pozach możesz się nieco inaczej ustawić, żeby uwydatnić to i owo. w dowolnym spamujesz swoje najbardziej korzystne pozy. kwestia odpowiedniego zaprezentowania sie. na zdjęciach to już kompletnie inna bajka.... dlatego ciężko obiektywnie ocenić. można się wprowadzić w błąd i zawyżyć lub zaniżyć samoocene. potem wychodzisz na porównanie i.....
-
pare razy zdażyło mi się niuchnąć amfetaminy. nic nie szczypało, tylko nos swędział. jeśli nie przeszkadza ci swędzenie nosa, to może amfetamina ?
-
??? jak już go pokroiłeś i coś tam o(pipi)łeś, to sobie już nie pomierzysz albo pomierzysz zakładając, że zważyłeś kolejno użyte składniki, ale prościej to było zrobić od razu ale jak sie podzieliłeś i zeżarliście, to już nie pomierzysz zakładając, że ogarniasz liczenie makrosów, to zbyt skomplikowane, wyrazaj się jaśniej
-
lustro mu powie coś o tłuszczu podskórnym, a on miał badania na wewnętrzny
-
elysium nie był taki zły, po prostu nie wytrzymał porównań z dystryktem nie napalajcie sie na drugi dystrykt, bo to była wyjątkowa sytuacja. jackson to w dużej mierze sfinansował i bloomkamp miał swobodę w realizowaniu swojej wizji. przy wsparciu WETA udało się wyczarować bombastyczne efekty specjalne za małą kasę. mocno autorski projekt i tak bardziej czekam na prometeusza
-
jesteś pewien że nie palisz mięsa ?
-
paradoxy szmoxy, obejrzałbym jego wywiad z danem houserem z rockstar z napisami
-
alien invasion oparty o survival, z dzielnymi marines zepchniętymi na czwarty plan. wymieszany z dramatem i horrorem, plus rzadki w tego typu filmach character development. zakończenie jest głupiutkie i genialne jednocześnie. klimat pesymizmu i beznadziei. element obcy bezlitosny i nieludzki. element ludzki za to całkiem ludzki, oprócz krzyczenia i umierania jest tu trochę ciekawego spojrzenia na ludzi walczących o przetrwanie w obliczy eksterminacji. pierdzenie trójnogów wrzucało ciary na plecy zanim to było modne. tom cruize kolejny raz zwycięzcą plebiscytu "zwykły bohater". bez dziewczynki drącej się przy każdej mozliwej okazji można było się obejść. dalej są już tylko rocki, ryjany, batelszipy i los angeles, czyli gó,wna obezrane. aha i transformers.....nie no bez jaj. nawet słabiutki skyline stoi u mnie wyżej. byłem mocno zaskoczony, mając w pamięci totalnie krytyczne opinie tego filmu i odnalazłem w nim troche klimatu nawet ted - bardzo fajny, rześki budy movie, komentujacy wszystkie inne filmy z gatunku buddy movie. kto nie śmiał się ze scen z miskiem, ten jest lamusem i nie będziemy kolegami. całość traci jednak przez to męczące, nudne generic love story. mila kunis to takie drewno, że bez wachania kazałbym sie jej spakować i wybrałbym teda, chuy w du,pe lewakom
-
uncharted to......action adventure. przygoda i akcja, zwłaszcza dwójka. strzelanie to maks 50% gameplayu. druga połowa to eksploracja, puzzle, troche stealth. "ruchome poziomy" i czynny udział w "epickich wydarzeniach". przed uncharted oglądaliśmy tylko cut- scenki, w uncharted jesteśmy w samym środku wydarzeń
-
spoczko, ale uncharted NIE JEST SZUTEREM. podałeś przykład max payne 3.......szanuje bardzo, ukończyłem 4 razy, nawet jedno podejście pod new york minute hardcore, no zayebista gra.....ale......max payne 3 to "szuter na szynach" tak na prawdę. kwintesencja liniowości, cinematic experience i zerowa interakcja z otoczeniem (cała MASA ograniczeń, just go and shoot). wszystko to, na co ku,rwią growe hipstery. strzelanie to 99.99% gameplayu tej gry, nie dziwne więc, że tak sie do tego przyłożyli
-
zdefiniuj tą całą "mechanikę strzelania". forum ciągle nadużywa tego zwrotu, ale nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi Co ty, żartujesz? Toć wiadomo, że chodzi o to, jak ogół strzelania jest zaprogramowany, jak cele reagują na bycie trafionym, czy pociski są modelami czy nie i gra tylko liczy trajektorię, jaki jest odrzut, efekty dźwiękowe towarzyszące strzelaniu. No "gunplay" jednym słowem. Taki Max Payne 3 albo Residenty mają go zrobionego świetnie, Uncharted średnio. no mniej więcej o to mi chodziło, Odnośnie Mass Effect nie napisałem, że mechanika strzelania jest lepsza w jedynce niż w sequelach (popraw mnie jeżeli się mylę). Ograniczyłem się jedynie do stwierdzenia, iż pierwsza cześć ma "bardziej rozbudowaną walkę". Na wstępie powiem, iż dynamice starć w dwójce, a tym bardziej w trójce jest doskonała. Zrezygnowanie z przegrzewania się broni, poprawiony movement postaci, poprawiono łączenie umiejętności bojowych postaci w widowiskowe "combosy", poza tym same projekty lokacji zdawały się być bardziej "gardłowe" przez co walka odbywała się na znacznie mniejszym dystansie i była bardziej intensywna (takie mam wrażenie przynajmniej). Wszystkie te zmiany wyszły serii na plus, ale ucierpiała na tym sama "głębia" walki, projekty lokacji w jedynce pozwalały na zdecydowanie większą swobodę, dodatkowo mogliśmy wydawać proste komendy wskazując towarzyszom miejsca gdzie mają się udać (czego chyba w późniejszych częściach nie było) Poza tym wydaję mi się, że przeciwnicy byli bardziej agresywni, dzięki czemu niemożliwe było prowadzenie pasywnych pojedynków za jedną osłoną. NIENIENIENIENIENIE "mechanika strzelania" została usprawniona. dopracowano cover system, wzorując się na girsach swego czasu (a kto sie nie wzorował, heh). doszły heszoty, bardzo ważna rzecz. wywalono rozwijanie broni, przez które w jedynce, pukawki takie jak snajpa, szotgan i karabin były tragiczne w obsłudze, jeśli nie rozwineliśmy ich przynajmniej do połowy. teraz każda klasa może się od poczatku w miarę sprawnie posługiwać przynajmniej dwoma typami broni i jest sens je zmieniać. zrezygnowano z przegrzewania się broni i wprowadzono amunicję, dzieki czemu nie da się już zabunkrować z pistolecikiem. problemem jedynki było też spamowanie mocy. kazda była dobra na wszystko, braliśmy liare i tali, chowalismy się za murkiem i dawaj po kolei każdą moc. plansze zostały konkretnie rozbudowane, koniec z pustymi przestrzeniami albo pokojami zawalonymi skrzynkami, niczym z prostego edytora poziomów (przypomnę misje z odbijaniem archangela - majstersztyk). SI ziomków poprawiono, system komend pozostał bez zmian. SI przeciwników w huy poprawiono, teraz flankują i podchodzą, koniec z bunkrowaniem i spamowaniem mocy (ogólny cooldown na wszystko heloł), limit amunicji wymusza kombinowanie. wprowadzono podział odpornosci na armor, shield i bariery, moce trzeba używać z głową i każda ma więcej właściwości taktycznych. nie da się już napyerdalać lift i singularity do os,ranej śmierci. kazda klasa ma teraz swoja umiejętność specjalną (cloak, biotic charge itd), co nadało im tożsamość). tereny działań zróżnicowano, jest walka na dystans, w zwarciu, z opcją flankowania, wielopoziomowe plansze. łączenie mocy to świetny patent, choć w dwójce doszło głównie warp explosion, w trójce jest tego więcej. teraz dwóch biotyków w drużynie otwiera nowe możliwości taktyczne. bronie straciły parametry, przez co jest ich mniej, ale teraz się naprawdę różnią między sobą. system upgradeów w dwójce super sie sprawdza, taktyka, taktyka, taktyka.....jedym słowem jest efektowniej, płynniej i bardziej taktycznie. wszystko super. oczywiście to dotyczy poziomów trudności hardcore i insanity. poniżej jest za prosto i z wielu możliwości się nie korzysta. fajnie, że dali hardcore na start, od razu odpaliłem ten poziom i jest idealnie. za drugim podejściem poleci insanity. ogólnie rzecz biorąc - ME2 >>>>>> ME1 na całej rozciągłości. w huy lepsza grafika (duuuuuży skok), paragon/renegade interupt, ciekawsze misje, lepsza chemia między bohaterami i zależności, lepsze dialogi, lepsze side questy, lepsza muzyka. no wszystko lepsze. jeden z najlepszych sequeli, w jakie grałem. brawa dla developera za przyłożenie się i zreflektowanie, bez odcinania kuponów.
-
strzelanie w uncharted nie ma tego "pjerdolnięcia", ale to nie jest żadna "mechanika" no, w uncharted akurat nie ma z tym problemu
-
zdefiniuj tą całą "mechanikę strzelania". forum ciągle nadużywa tego zwrotu, ale nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi zaintrygowało mnie to w kontekście twojego wpisu, gdzie twierdzisz, że mass effect 2, 3 ma "mniej rozbudowaną walkę". według mnie absurd, jest zupełnie odwrotnie...
-
1. za długie 2. nie ma napisów, wiec mój angielski ze słuchu będzie się potykał 3. mass effect 2 jest ZAYEBISTY, chyba najlepsza część
-
darmowe bilety i za dużo wolnego czasu ? chyba wszystkie filmy ustawiane pod święto komercji zarabiają
-
z kosmicznych tomów kruzów lepiej podszedłby ci oblivion.....chyba. w sumie to oba uważam za udane, z przewagą obliviona. edge jest bardziej efekciarski, bardziej głupiutki (zwłaszcza pod koniec), ale nawet sie ubawiłem przy tym. natomiast oblivion jest PIĘKNY wizualnie i ładnie brzmi. jest też trochę mądrzejszy i ma całe zatrzęsienie odniesień do klasyki sci fi. wszystko tu jest - matrix, odyseja, dzień niepodległości, moon....mówiłem, że film jest PIEKNY ? naprawdę. konkretne zdjęcia, estetyka industrialnych wnętrz, naturalne plenery i efekty komputerkowe tip top. i fajnie brzmi w ogóle mam zaufanie do zestawu tom + saj faj. raport mniejszości jest świetny, ale to każdy wie. za to nie każdy wie, że wojna światów jest spoko