-
Postów
7 364 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Kazub
-
jeden huy, chodzi o założenia tak
-
tak przy okazji ciekawostka - grace&glory, czyli najfajnieszy i najtrudniejszy przeciwnik w bajo (para przeciwników) to inspiracja bossem agni&rudra z DMC3, ale już sam koncept, zachowanie i ataki to jawna zrzynka od jednego z przeciwników w DMC4 troche japoński, troche amerykański. troche strzelanie zza murka z melee ale troche prince of percia, troche ZOE, troche gundam. bardzo charakterna produkcja
-
no to chyba oczywiste
-
no jestem weteranem DMC i mówię ci, że bayo to tak naprawdę devil may cry series presents - bayonetta. jedyną świeżością jest dodge offset, z którego i tak nie trzeba korzystać na niższym poziomie trudności, a i infinite climax można przejść bez tego
-
o, no właśnie. choć tu wykonano fajny zabieg w postaci payne, która z dystansem komentowała całą tą otoczkę. ale system jobów w X2 był tu nie jestem pewien, przy MGS4 troche płakałem nad "tragikomicznymi" sytuacjami. przegieli
-
ja wychowałem się na amerykańskich filmach akcji z lat 80/90 vanquish był czymś dużo świeższym dla strzelanek, niż bayonetta dla slaszerów
-
japonia w najlepszym wydaniu to dla mnie może być okami, albo seria onimusha. setting bayonetty to miks mangi i j-popu. niestety nigdy nie przepadałem za czarodziejką z księżyca, pokemonami i dragonballem. jestem gaijin . vanquish jest królem, bayonetta nie sprostała hypowi. zobaczymy jak rising nie mu tu jakiegoś odsiewu na consolwarsowy, nieśmieszny plankton i dziecinade ? przy przechodzeniu przez bramkę nie powinno coś zapikać ?
-
z jedną ogoloną nogą wygląda się dziwnie zazwyczaj
-
po 10 razie, kiedy włączał się ten irytujący j-pop i bajoneta zaczynała się prężyć, miałem już serdecznie dość i palec celował na skip. potem zaczął pojawiać sie ten nieśmieszny kolo w szaliku i seria beznadziejnych dialogów. potem co kilka sekund - oh, little one, oh, little one. było ledwie kilka fajnych momentów no i fatality na bossach, no i pare epickich momentów, jak ostatnia walka z tutejszym vergilem, ale za dużo huyowizny ogólnie. dante był cool (zwłaszcza w jedynce), też się trochę wydurniał (zwłaszcza w trójce) ale historia w końcu schodziła na nieco poważniejsze i bardziej klimatyczne tory (np. sceny z lady). intro było czadowe, soundtrack był czadowy. nawet dwójka, pomimo ogólnej huyowości na tle reszty serii też miała kilka mocnych, designerskich motywów i scenek. w bajo wszystko, co mogło mnie zainteresować zostało upchnięte w notkach do zebrania. ogólnie, jakby ktoś nie wiedział, to praktycznie cała bajoneta jest jedna wielką wariacją na temat DMC zwłaszcza początek - natłok scenek i wymienianie 100 nic nie mówiących nazw i imion. just give me that damn gameplay already !!!
-
Oj gralbym w takie gry, pure gameplay, zero niepotrzebnych dodatkow, tylko biale elementy na czarnym tle. Jak w asteroids, vib ribbon czy takiej indie gierce, ktorej tytulu nie pamietam (byla skillowa, mimo ze sterowalo sie ja jednym przyciskiem). Eh rozmarzylem sie, taki slasher, postac sklada sie z wielokatow, ktore maja tylko krawedzie. Przestrzen gry wyglada ja czarna otchlan i widac tylko biale platformy, przeciwnikow i glownego bohatera. hipster over 9000
-
ten urban legend pochodzi właśnie od spędzania 2 sekund w google nie wiem, jak przed patchem, ale witch time ma spore okno i pod względem timingu nie ma nawet porównania do exceedów nero z DMC4. nie ma opóźnienia (do 4ech uników z rzędu), więc można maszować unik i w wielu momentach odpala się sam. dopiero to accessory do deflectów potrzebuje wyczucia ALE po pierwsze, to na normalu i hardzie nie jest tak przydatne (a do infinite climax mało kto z narzekaczy dotrze), a po drugie sam deflect jest prosty i też da sie to maszować i dopiero wersja z counter jest to prawdziwy just frame
-
grałeś na PS3 w to czy przeczytałeś w internecie ? gra jest.....szybka. nie liszyłem klatek, ale na pewno nie ma 30. dropy są sporadyczne, w 3 miejscach potrafi zjechać do 10 na kilka sekund. nie wiem co to jest screentearing, ale grafika jest taka sobie, w najlepszych momentach wygląda nieźle, w najgorszych huyowo
-
eeeee niektórzy chyba potraktowali ten temat jako kolejny no brainer, czyli wrzucam jakiegokolwiek screena z dopiskiem "gra jest fajna, kolorowa, lubie ją". tak średnio ciekawie
-
dark souls i uncharted 2 mają u mnie po 10/10, elo hipstery god of war to slaszer (duh) jakby w slaszerach liczył sie tylko "system i 60fps" to gralibyście w czarno białe wektory bayonetta wymęczyła mnie scenkami i settingiem. god hand był japoński, odjechany, zabawny figaro jarałem sie kiedyś chaos legion, ale nie wiem jakby było dzisiaj nie przeszkadzają mi cut scenki w grach, nie wszędzie potrzebuje 60fps. w ogromnej większości styka 45 gry i filmy traktuje jako spójne twory, nie zbiór elementów. scenariusz to nie wszystko. gameplay to nie wszystko. :square18x18: :square18x18: :Triangle18x18: to bolączka tej zayebistej serii ten atak wcale nie jest przegięty, ogólnie jest mało przydatny
-
jak sie startuje z tego czegoś po lewej, to żaden wyczyn zrobić w miesiąc to coś po prawej. te zdjęcia wcale się tak nie różnią. miesiąc na domowej siłce, mniej kalorii, więcej białka, troche sie opalić i już, czarny furiat gotowy nie podniecajcie sie szerokością, na prawej focie składa ręcę
-
nie wiem jak czołówka forum, ale ja troche pije i pale i nie robiłem czystej diety (ze dwa razy po maks miesiąc może) szczerze i obiektywnie ? nic niezwykłego jak na pierwszy miesiąc
-
podobno gdzieś jest, ale nie umiem znaleźć w internecie
-
zero miłości dla no country ? but why
-
no w wersji kinowej na USA wycieli mu 20 minut, żeby nie rozpraszać amerykańskiego widza od scen akcji. w całym filmie widać też ograniczanie gore (pare scen jest wyraźnie pociętych) mimo, że film dostał R. pozostałych rzeczy trzeba się domyślać, o ile są. mogło być też tak, że producent pilnował, żeby film nie był zbyt orientalny, co DLA MNIE nie musiało być wcale najgorszym pomysłem. lubię azjatyckie kino, ale tak się dziwnie złożyło, że całe życie spędziłem w europie i pewnych elementów silnie nacechowanych kulturą orientu zwyczajnie nie czuje dawn of the planet of the apes - lepszy od jedynki, świetny blockbuster, świetny film, apes strong, ave cezar trzeba tylko zmrużyć oczy na
-
dla mnie no country - latwa decyzja,a potem albo fargo albo big lebovski albo poważny człowiek ale ja nie wiem bartosz, kiedy u ciebie kończy sie potrzeba elitarnym, a zaczyna przekora sprawiasz często wrażenie prostego chłopa, jak np rozi (bez urazy)
-
mi sie wydawało, że pisałeś o końcowej rozkminie jako "objaw raka mózgu scenarzysty" i że "nie pasuje ona do konwencji filmu", a ja starałem się wyjaśnić, dlaczego tak nie jest. pisałeś też o wyskakującym na końcu panu, co w moim rozumieniu oznacza, że pojawia się jak deus ex machina w tragedii antycznej, tłumacząc przesadnie poplątane wątki. ja napisałem, dlaczego tak nie jest. to nie jest taka sama sytuacja, jak np z architektem w matriksie (do którego zresztą snowpiercer trochę nawiązuje). no nie wiem, trudno sie dyskutuje z samymi ogólnikami IMO przykładem złego scenariusza jest (niech będzie pochwalony) predistination, gdzie narracja nachalnie tłumaczy to co widać i słychać, żeby widz nie zgubił głównego wątku (totalnie rozbitego). no i nagle szast prast - RETROSPEKCJE, wkręciliśmy cię widzu i kończymy film o jakieś 20 minut za wcześnie. czekałem całe napisy, zastanawiając się, czy był to pilot serialu i czy na końcu pojawi się napis to be continued farmer
-
ten jaki elitarny. bracie gdzie jesteś to akurat nie jest film, który należy lubić, nie tak jak kraj dla starych ludzi czy big lebovski Dzięki, że mi mówisz które filmy należy lubić. A których nie należy? Tych bez nagród od krytyków tak? powinieneś lubić te same filmy co ja, to oczywiste. chodzi mi raczej o to because cohens człowieniu, należy szanować eM to ty ? jakie znowu "nagrody od krytyków" ? critics choice awards ? a, rozumiem, to odnośnie tematu o gravity. no nie do końca tak, tam pisałem o kolektywie określającym film, który odnosi ogólny sukces, czyli : OPINIE krytyków (np, recenzje), nagrody (np. oskary, globy czy BAFTA) i wyniki finansowe czyli oglądalność, hajp, łotewer. po odhaczeniu tych trzech rzeczy można spokojnie przyjąć, że ma się do czynienia z dobrym filmem, niezależnie od moich, czy twoich upodobań. myślę, że to dobry odnośnik, inaczej debata będzie się zapętlać wokół gustów i guścików
-
w spoiler pewne rzeczy dajemy chłopaky, bo ja bym sie wkurzał jakbym was przeczytał snowpiercer te el de er nie zgadzam się z pajdżmi i chyba też z mate pięć, tylko jeszcze nie wiem o co mu chodzi